Wanda Traczyk-Stawska

DATA I MIEJSCE URODZENIA: 07.04.1927, Warszawa

PSEUDONIM: Pączek, Atma, Błyskawica

CECHY SZCZEGÓLNE: upór, energia, empatia

Wanda Traczyk-Stawska w czasie II wojny światowej działała w harcerstwie konspiracyjnym, brała udział w małym sabotażu i akcji „N” – mającej na celu sianie dezinformacji w szeregach Niemców. Z bronią w ręku walczyła w powstaniu warszawskim, jako strzelec i łączniczka w oddziale osłonowym Wojskowych Zakładów Graficznych. Teren operacyjny, na którym działała, był rozległy – obejmował Śródmieście Północ, Południe oraz Powiśle.


Urodziła się 7 kwietnia 1927 roku w Warszawie. W domu była wychowana w duchu patriotycznym. Uformowało ją również harcerstwo; była w 42. Drużynie im. Żwirki i Wigury przy Szkole Powszechnej nr 33, a w czasie konspiracji, w tajnym harcerstwie żeńskim. Miała 12 lat, gdy wybuchła wojna. Już jako dziecko, we wrześniu 1939 roku, doświadczyła śmierci bliskich krewnych i ukrywania się w schronie. Była świadkiem tragicznych wydarzeń oraz niemieckich zbrodni na cywilach:

„[…] Wrzesień był dla mnie bardzo tragicznym miesiącem. Mój stosunek do Niemców właściwie uformował się wtedy” – mówi w notacji historycznej nagranej dla Muzeum Powstania Warszawskiego. 

To właśnie wtedy pierwszy raz w życiu była świadkiem śmierci ludzi, w tym niemowlęcia. Po tych doświadczeniach pomyślała, że nie może być już dłużej dzieckiem, musi się stać dorosła – natychmiast! Musi być żołnierzem. Miała wtedy 12 lat. 


Jako najstarsza córka musiała się zajmować młodszym rodzeństwem, gdy jej mama pracowała, by utrzymać liczną rodzinę. Zostali wyrzuceni z mokotowskiego mieszkania i musieli się przenieść do innego, na Czerniakowie – odtąd żyli w jeszcze trudniejszych warunkach. W styczniu 1942 roku zmarła mama Wandy. Mimo domowych obowiązków i bardzo dużej odpowiedzialności jak na piętnastoletnią dziewczynę, nadal starała się uczyć; jednocześnie bardzo chciała się włączyć w działalność konspiracyjną, pomagać żołnierzom i cywilom.


Pierwsze zadanie, zlecone jej przez 22. Drużynę im. Księdza Skorupki na Grochowie, polegało na zbieraniu informacji o niemieckich wojskach: ich uzbrojeniu, stopniach wojskowych. Razem z innymi dziewczynami obserwowały ruchy niemieckich jednostek i notowały dokładne dane, które później mógł wykorzystać polski wywiad. Przeszła szkolenie wojskowe. Brała udział w małym sabotażu:

„To była bardzo dobra szkoła zespołowej współpracy. To była podstawa tego, co było później w powstaniu” – wspomina. 

Podnoszenie na duchu żyjących w strachu mieszkańców okupowanej Warszawy sprawiało jej dużą satysfakcję. Była też kolporterką „Biuletynu Informacyjnego”, a w ramach akcji „N” dostarczała Niemcom listy ostrzegające, że w przypadku niezaprzestania działalności zostaną wykonane na nich wyroki śmierci. W ramach tajnych kompletów zaliczyła trzy klasy. Przerwała naukę, kiedy jej brat został aresztowany przez Niemców i najważniejsze stało się wyciągnięcie go z Pawiaka.


W końcu dostała przydział jako łączniczka na 1 sierpnia. 

„[…] Moim zadaniem, jako łączniczki, w pierwszych dniach powstania, to było obserwowanie przez okno, co się dzieje […]. „Hubert” [Aleksander Kamiński, ps. Hubert, autor książki Kamienie na szaniec] […] mnie wysłał, dał mi zadanie, żebym biegła ulicami, rozdawała ulotki dla ludności wydrukowane wcześniej i obserwowała, co się dzieje, jaka jest sytuacja, gdzie są walki, gdzie już jest spokój”.

W swoich wspomnieniach często wraca do losu zwykłych warszawiaków, którzy wspierali powstańców.

„Miałam w powstaniu różne, świadczące najwspanialej o ludności cywilnej, przeżycia. To był bardzo piękny moment. Ale to dopiero zapowiadało się to, co potem się działo, bo było i strasznie, i było tak pięknie, że chyba nikt, kto nie przeżył nie może sobie tego wyobrazić”.

W końcu dostała broń. Do końca powstania była strzelczynią-łączniczką. Zanosiła meldunki, budowała barykady, przenosiła sprzęt, a kiedy było trzeba – strzelała do Niemców.

„Ja wspominam ludność cywilną jako główną bohaterkę powstania. […] Kiedy my żeśmy zaczęli, oni całkowicie wsparli nas i wszystko, co pamiętam z powstania najserdeczniej, najcieplej, to właśnie postawę ludności cywilnej” – podkreśla.

Najstraszniej wspomina kapitulację: 

„Dla mnie kapitulacja była najgorszą rzeczą, jaka może spotkać żołnierza. Myśmy planowali jakimiś kanałami wyjść na Wilanów, jakieś straszne rzeczy. I dowódca przyszedł, i powiedział, że to nie jest sztuka zginąć, a zginiemy na pewno. Tylko trzeba przetrwać, wrócić do kraju”.

Po kapitulacji powstania stała się jeńcem stalagów: VIII B Lamsdorf, IV B, IV E i VI C. W 1947 roku wróciła do Polski i ukończyła studia na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Przez wiele lat uczyła w Szkole Podstawowej Specjalnej nr 3 przy ul. Ząbkowskiej 43 na warszawskiej Pradze.


Ostatnim rozkazem, jaki otrzymała od swojego dowódcy, Stefana „Steba” Berendta, do wykonania już po wojnie, było odnalezienie poległych w powstaniu kolegów. To zadanie realizuje z uporem aż do dziś, od ponad 80 lat. Wraz z innymi dawnymi powstańcami szukała mogił na terenie całej Warszawy. Potem robiła wiele, aby cmentarz Powstańców Warszawy na Woli stał się rozpoznawalnym i zadbanym miejscem pamięci. Dzięki jej staraniom i uporowi powstała na nim Izba Pamięci, obok której znajduje się Mur Pamięci z nazwiskami blisko 62 tys. zidentyfikowanych ofiar cywilnych i żołnierzy powstania warszawskiego. Była też współinicjatorką ustanowienia przez sejm w 2015 roku 2 października Dniem Pamięci o Cywilnej Ludności Powstańczej Warszawy.


Obecnie nadal chce pomagać ludziom, tym razem jako działaczka społeczna, która nie boi się wspierać różne środowiska w ich protestach i postulatach; chętnie zabiera też głos w sprawach ważnych dla społeczeństwa. W 2018 roku wsparła protest rodziców osób z niepełnosprawnościami.

 
Uważa, że w czasie powstania stało się coś bezprecedensowego w całej II wojnie światowej. Kobiety biorące udział w powstaniu otrzymały status żołnierza i zostały zrównane z mężczyznami, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Od tamtego czasu sprawa równouprawnienia jest dla niej bardzo ważna.

„Do dziś walczę, aby każda kobieta miała tego świadomość. Dziewczyny i kobiety: jesteście takie same jak mężczyźni, macie swoje prawa. Możecie i musicie same o sobie decydować. A jak ktoś będzie chciał wam te prawa odebrać, znowu was zepchnąć do średniowiecza, to po łapach!”.

Niepowtarzalne, wstrząsające doświadczenia wyniesione z czasów wojny czynią Wandę Traczyk-Stawską autorytetem, a jej odwaga, hart ducha i energia są wzorem dla kolejnych pokoleń polskich kobiet i dziewcząt.


 

Wykorzystane publikacje: 
Wójcik M., Błyskawica. Historia Wandy Traczyk-Stawskiej, żołnierza powstania warszawskiego, Warszawa 2022.

 

Tekst: Aleksandra Trawińska (rzeczniczka prasowa)
 


 

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

1. Wybuch powstania warszawskiego

2. Infografika, 1 sierpnia 1944 r.

3. Dzieci z powstania warszawskiego

4. Notacja Archiwum historii mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego

5. Maskotka ze zdjęcia – „Peemek”