Wanda

Wspomnienia Wandy Cejko-Kiałki | #M2WSwirtualnie

#zostańwdomu i w ramach akcji #M2WSwirtualnie posłuchaj wspomnień Wandy Cejko-Kiałki, która opowiada o Wielkanocy obchodzonej na zesłaniu w Workucie w 1948 r.

Wanda Kiałka (ps. "Wilia”, "Marika”, "Erka”, bez stopnia, łączniczka i sanitariuszka) z domu Cejko urodziła się 15 grudnia 1922 r. w Wilnie. Z konspiracją związana od 1941 r. (Okręg Wileński AK). Przeżyła i omawia kolejne okupacje Wilna: sowieckie, litewskie, sowieckie, niemieckie i ponownie sowieckie. W okresie okupacji niemieckiej łączniczka na terenie Wilna i z partyzantami z 5 Wileńską Brygadą AK. Za jej wstawiennictwem Zygmunt Szendzielorz "Łupaszka” odstąpił od wykonania wyroku śmierci na podległym mu partyzancie (po wojnie ułaskawiony przez niego zamieszkał w Gdańsku). Brała udział w Operacji "Ostra Brama”. Była sanitariuszką w szpitalu polowym w szkole przy ul. Krakowskiej w Wilnie, gdzie w trudnych warunkach ratowała życie rannych partyzantów. Wanda Cejko-Kiałka opowiadała o niezwykłych okolicznościach ratowania jednego z nich, którego później we wzruszających okolicznościach spotkała już po wojnie. Wraz z innymi żołnierzami AK rozbrojona i aresztowana przez Sowietów w dniu 17 lipca 1944 r. Przeszła przez obóz w Miednikach i zesłanie w Kałudze. Po odmowie przysięgi na rzecz Związku Sowieckiego została skierowana do prac przymusowych w rolnictwie, gdzie poruszająco przywołuje solidarność ze zniewolonymi prostymi rolnikami - Rosjanami. Po uwolnieniu wróciła do Wilna i związała się z powojenną partyzantką niepodległościową. Została sanitariuszką oddziału Sergiusza Kościałkowskiego "Fakira”. Była świadkiem dramatycznych okoliczności jego śmierci po sowieckiej obławie 4 lutego 1945 r. i w kolejnych dniach innych partyzantów z jego oddziału. Ponownie aresztowano ją przez NKWD w dniu 23 lutego 1945 r. (cały oddział ,"Fakira” ginie wraz z mieszkańcami spalonej wsi Łukszany). Wraz z innymi została przewieziona do Moskwy w związku z pokazowym procesem politycznym (tzw. procesem szesnastu). Skazano ją wówczas na 20 lat katorgi i zesłano do Workuty, gdzie kolejno pracowała w kopalni, w kamieniołomach, w cegielni i w warsztacie krawieckim. Wanda Cejko-Kiałka została zwolniona 7 września 1956 r. Następpnie 17 listopada 1956 r. wróciła do Polski i ostatecznie zamieszkała we Wrocławiu. Została odznaczona Krzyżem AK, Brązowym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Walecznych i Krzyżem Partyzanckim.
 

 


Transkrypcja:

01:05:47
Żeby nasza Wigilia czy święto pierwsze Wielkanocne było bardziej uroczyste niż każdy dzień, to chowałyśmy na przykład kolację na następny dzień i… Na przykład żeby było więcej chleba, to zostawiałyśmy z poprzedniego dnia kawałeczek więcej chleba i w ten sposób... A ponieważ Czesia, Czesia – lwowianka – była artystką, malarką i pracowała w Kaweczeku – kulturno-wospitatielnaja-czast [ros. Культурно – воспитательная часть – część (oddział) kulturalno – edukacyjny]. I ona rysowała te wszystkie transparenty i malowała portrety. Naczelnicy przynosili – nie tylko ich malowała, ale malowała ich rodziny – przynosili fotografie i ona rysowała, i malowała portrety piękne. I w każdym bądź razie, Czesia zrobiła nam nie wiadomo z jakich deseczek taką doniczkę. Znalazła… Ktoś jej dał owies. Posiała owies, bo były konie – prawda – na kopalniach, więc owies był. Dali jej owies, ona… Wyrósł owies zielony, z chleba zrobiła jajka.
01:07:12
Ponieważ bardzo często była owsianka na obiad i na śniadanie, więc patki owsiane… Płatkami owsianymi… Znaczy – ozdobiła te chlebowe jajka i jeszcze te płatki białe malowała, żeby jajka były malowane. Owies zielony, jajka malowane, kasza owsiana z wczorajszego wieczoru i chleb też z owsianymi różnymi łuskami, łupinami. Czyli tak. A w 1948 roku już dostałyśmy pierwsze sukienki. To były worki, ale ja naturalnie tym dziewczynom wszystkim przerabiałam te sukienki, ozdabiałam, tak że… Żeby były, jakoś przyzwoicie wyglądały. Więc starałyśmy się nakręcić loczki, jakiś kołnierzyk robiła któraś. Basia umiała ładnie wyszywać. To ktoś… Zdobyłyśmy na przykład od Ukrainek jakiś kawałeczek szmatki, to kołnierzyczki jakieś poobrabiała, powyszywała. No, robiłyśmy się damy z nakręconymi włosami, żebyśmy wyglądały świątecznie. I na przykład przed Wielkanocą Basia tak: wstajemy przy… Znaczy wszystkie Rosjanki sobie po swoich barakach, narach, siedzą czy leżą.
01:08:46
A my przy stoliku na środku baraku mamy te swoje właśnie owsiane dobroci wielkanocne. I wstajemy. Modlimy się: W imię Ojca i Syna, Ducha… I Basia modli się jako najstarsza: Panie Boże, pobłogosław te dary – i tak popatrzyła na te dary, i zaśmiała się – Panie Boże, a cóż to jest błogosławić? Sam owies i… hi hi ha ha – i zaczęłyśmy się śmiać. A jeszcze tymczasem na słupie w środku baraku wisiało zawsze radio i od 12-tej… Od rana grało i o dwunastej dopiero milkło. O 12 w nocy. I ktoś na Workucie wyłączył radio moskiewskie, a włączył płytę polską: Dziś panna Ania ma wychodne, dziś jest sama, wielka dama [„Panna Andzia ma wychodne”, sł. W. Szlengel, 1936]. Taka była przed wojną piosenka. I piosenka polska i Pan Bóg nie wie, co błogosławić, bo sam owies na tym. A Rosjanki aż powstawały: O, nasze Polaczki mają pewno dzisiaj pieriedacze [ros. передача – przekaz, transmisja; tu: przesyłka] – czyli że dostają paczki i że u nich dzisiaj święto. My mówimy: Tak, u nas święto. No i tak pomodliłyśmy się, podzieliłyśmy się tym jajkiem zrobionym przez Czesię.
01:10:19
I tym owsem. Poskubałyśmy sobie owsa zielonego. A potem zaczęłyśmy śpiewać piosenki wielkanocne. No i Rosjanki zamilkły i też popróbowały śpiewać, i próbowały śpiewać Rosjanki, Ukrainki. No, że jak my przestały śpiewać, one zaśpiewały. Potem znów my, potem znów one. A potem Niemki zaczęły… Bo Niemki były z nami. Niemki po niemiecku, a potem Estonki po estońsku zaczęły śpiewać, tak między naszymi śpiewały. Tak że były takie święta i wielkanocne, i wielkanocnie urządzane w miarę możliwości.