Walczył, by przeżyć i nieść nadzieję. Wspomnienie o Tadeuszu Pietrzykowskim
Zaliczał się do grona pierwszych polskich więźniów KL Auschwitz, a zarazem był jednym z bohaterów, którym udało się uniknąć zagłady, podtrzymując na duchu innych. W niemieckich więzieniach i obozach koncentracyjnych przetrwał przez pięć lat, walcząc w ringu i angażując się w działalność konspiracyjną. Tadeusz „Teddy” Pietrzykowski przeżył II wojną światową i zmarł 18 kwietnia 1991 r. W 30. rocznicę śmierci przypominamy osobę tego wybitnego polskiego pięściarza i wielkiego patrioty.
Kariera przerwana wybuchem wojny
Tadeusz „Teddy” Pietrzykowski urodził się 8 kwietnia 1917 r. w Warszawie, w rodzinie inteligenckiej. Już jako dziecko miał wszechstronne zainteresowania i chłonny umysł. Był absolwentem warszawskiego Państwowego Gimnazjum im. Stanisława Staszica, wstąpił też do harcerstwa. W latach gimnazjalnych przejawiła się jego pasja do sportu i niewątpliwy talent w tej dziedzinie, który nie umknął uwadze ani szkoleniowców, ani dziennikarzy. Na łamach przedwojennej prasy sportowej, m.in. „Przeglądu Sportowego”, „Teddy” był charakteryzowany jako zawodnik lotny, zwinny i dynamiczny, obdarzony dużą inteligencją i możliwościami szybkiego dostosowania się do przeciwnika w ringu.
Zanim jednak Tadeusz Pietrzykowski zagościł na łamach gazet, wielki sportowy talent dostrzegł w nim Feliks Stamm – wybitny polski pięściarz i szkoleniowiec, twórca tzw. polskiej szkoły boksu. Pod okiem znanego trenera Pietrzykowski stawał się coraz bardziej rozpoznawalny, m.in. jako zawodnik stołecznej Legii. W II połowie lat 30. XX wieku pseudonim „Teddy” przestał być anonimowy, zwłaszcza po wywalczeniu wicemistrzostwa Polski i mistrzostwa Warszawy w wadze koguciej (do 53,5 kg). Wiele wskazywało na to, że wrota do międzynarodowej kariery były szeroko otwarte przed młodym pięściarzem.
Tadeusz Pietrzykowski uzyskał świadectwo maturalne w 1939 r. Oprócz zamiłowania do sportu, jego wielką pasją były sztuki plastyczne. Aby rozwijać swój talent w dziedzinie sztuki, pragnął kontynuować naukę na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Więcej o twórczości Tadeusza Pietrzykowskiego można się dowiedzieć z tego filmu. Wrześniowy atak Niemiec na Polskę, który zapoczątkował wybuch II wojny światowej, udaremnił te zamierzenia; zatrzymał też rozwój obiecującej kariery sportowej „Teddy’ego”. Po kilkunastu miesiącach Pietrzykowski wróci na ring – już za drutami Auschwitz i w zupełnie innej roli.
„Boksował Niemców, jak chciał”
Po ukończeniu kursu w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu Tadeusz Pietrzykowski uzyskał stopień podchorążego. Od pierwszych dni trwania wojny chciał czynnie zaangażować się w walkę. Jako ochotnik został przydzielony 8 września 1939 r. do obrony warszawskiej Ochoty, gdzie walczył aż do kapitulacji. Wrześniowa klęska nie złamała jego ducha walki. Już w listopadzie 1939 r. złożył przysięgę i został żołnierzem konspiracyjnego Związku Walki Zbrojnej. Wiosną 1940 r. zamierzał wyjechać na Zachód, wstąpić w szeregi nowo tworzonej Armii Polskiej i przedostać się do Francji. Ostatecznie został zatrzymany i aresztowany na pograniczu węgiersko-jugosłowiańskim, a później osadzony w niemieckich więzieniach, w Muszynie, Nowym Sączu i Tarnowie.
Z tarnowskiego więzienia Tadeusz Pietrzykowski, jako więzień polityczny, wraz z 728 innymi osadzonymi, 14 czerwca 1940 r. został przewieziony pierwszym transportem do KL Auschwitz; warto wspomnieć, że spośród więźniów tego transportu wojnę przetrwało zaledwie około 300 osób. Otrzymał numer obozowy 77, który dobrze zapadnie w pamięć zarówno współwięźniów, jak i załogi obozu. Zanim jednak ponownie stanął w ringu, „Teddy” ciężko pracował w komandach kosiarzy i w obozowej stolarni. Niewolnicza praca i niedożywienie sprawiały, że był w złej formie fizycznej.
Przełom w życiu Tadeusza Pietrzykowskiego nastąpił w marcu 1941 r. Wtedy to jeden ze współwięźniów poinformował „Teddy’ego”, że Walter Düning – obozowy kapo i siejący postrach sadysta, a zarazem przedwojenny mistrz Niemiec w boksie, w wadze średniej – szuka przeciwnika do walki w ringu. „Teddy” postanowił podjąć to trudne wyzwanie, choć przeciwnik był dobrze wyszkolony, a przede wszystkim – lepiej zbudowany i cięższy o około 30 kilogramów. Teoretycznie polski pięściarz był skazany na sportową porażkę, ale jego determinacja i umiejętności techniczne sprawiły, że stało się inaczej. Początkowo Pietrzykowski walczył defensywnie – przede wszystkim starał się unikać uderzeń silniejszego rywala, jednak w końcu sam wyprowadził silne, celne ciosy, po których kompletnie zaskoczony Niemiec poddał walkę. Za swoje zwycięstwo „Teddy” otrzymał dodatkową porcję chleba i margaryny; mógł też rozpocząć nową, lżejszą pracę, jednak, co najważniejsze – miał możliwości, by dalej walczyć i zwyciężać. I z reguły zwyciężał w co najmniej 40 walkach, które stoczył w Auschwitz. Solidarnie dzielił się dodatkowymi racjami żywnościowymi ze współwięźniami, co w obozowych realiach było bezcenne, lecz jego zwycięstwa miały też wymiar niematerialny. Każdy tryumf „Teddy’ego” wydatnie podnosił morale więźniów, dodając im otuchy i przynosząc nadzieję. Narrator opowiadania Tadeusza Borowskiego pt. U nas w Auschwitzu tak wspominał młodego pięściarza: „Jeszcze tkwi tu pamięć o numerze 77, który niegdyś boksował Niemców, jak chciał, biorąc na ringu odwet za to, co inni dostali na polu”.
Krzyżował rękawice, walcząc o przetrwanie
Podczas pobytu w Auschwitz Tadeusz Pietrzykowski stoczył dziesiątki walk z różnymi przeciwnikami. O ile dla Niemców były one jedynie formą rozrywki i hazardu, dla Polaków i więźniów innych narodowości stanowiły symbol wewnętrznego oporu i zwycięstwa nad wrogiem. Obozowy sport był zresztą jedynie namiastką prawdziwej rywalizacji. Najczęściej pięściarze walczyli, używając zwykłych rękawic roboczych, w zaimprowizowanych warunkach, w łaźni czy w pobliżu kuchni obozowej. Nie było przy tym mowy o tym, by zadbać o bezpieczeństwo i zdrowie zawodników, za to częstotliwość starć była duża, a same walki – wyczerpujące. Według relacji świadków, w 1942 r. miały się one odbywać niemal w każdą niedzielę. „Teddy” wiedział, że walczy, aby przeżyć i dać innym nadzieję na przetrwanie; gdyby zaczął przegrywać, czekałaby go niechybna śmierć. Wiadomo, że polski pięściarz na pewno poniósł jedną porażkę – w pojedynku z wybitnym bokserem Leenem Sandersem, siedmiokrotnym mistrzem Holandii w wadze półśredniej. Pozostałe potyczki najprawdopodobniej wygrał, będąc nieoficjalnym i jedynym mistrzem wszechwag w KL Auschwitz. Zwyciężył również w walce rewanżowej, pewnie pokonując Sandersa.
Z czasem nazwisko Pietrzykowskiego stało się znane nie tylko w Auschwitz, ale i w wielu innych obozach koncentracyjnych. Nie był jedynie anonimowym, obozowym numerem, czego oczekiwali niemieccy oprawcy. Paradoksalnie, choć do pewnego momentu sława z pewnością ułatwiła mu przetrwanie, zaczęła być śmiertelnym zagrożeniem. Popularność „Teddy’ego” nie umknęła bowiem uwadze gestapo. Niemieccy funkcjonariusze dostrzegali w niej niebezpieczeństwo, które mogło się wiązać ze wzmacnianiem oporu, a finalnie – z buntem więźniów. Być może przed wyrokiem śmierci z rąk niemieckich oprawców uchroniła Pietrzykowskiego deportacja do KL Neuengamme w 1943 r. Warto wspomnieć, że właśnie w tym obozie przebywał wcześniej i walczył Johann Rukeli Trollmann, mistrz Niemiec romskiego pochodzenia w wadze półciężkiej z 1933 r., który został zamordowany w 1944 r., w podobozie Wittenberge.
Tadeusz Pietrzykowski przebywał w obozie koncentracyjnym Neuengamme do 24 marca 1945 r., a następnie został ewakuowany do KL Bergen-Belsen, gdzie doczekał wyzwolenia przez Brytyjczyków w dniu 15 kwietnia 1945 r. W pierwszym ze wspomnianych obozów, w którym stoczył około 20 walk, wciąż towarzyszyła mu sława niezłomnego pięściarza. Umocniło ją sensacyjne wręcz pokonanie niemieckiego zawodnika Schally’ego Hottenbacha – boksera wagi półciężkiej i wicemistrza świata, o masie ciała niemal dwukrotnie większej niż „Teddy”. Podczas niemal pięcioletniego pobytu w niemieckich obozach koncentracyjnych Pietrzykowski stoczył około 60 pojedynków, choć ich liczba może być większa.
Nie tylko sport
W niemieckiej niewoli Tadeusz Pietrzykowski nigdy nie zatracił poczucia patriotyzmu, pomimo licznych zagrożeń, na które był narażony niemal każdego dnia. Wiadomo, że w KL Auschwitz był zaangażowany w działalność Związku Organizacji Wojskowej – obozowego ruchu oporu, którego twórcą był Witold Pilecki. Był bliskim współpracownikiem rotmistrza. Wiadomo również, że utrzymywał kontakty ze św. Maksymilianem Kolbe, a duchowny był dla niego wielkim autorytetem moralnym.
Na niespełna miesiąc przed zakończeniem II wojny światowej – już po wyzwoleniu obozu Bergen-Belsen – Tadeusz Pietrzykowski wstąpił do I Dywizji Pancernej generała Stanisława Maczka. Tam również czynnie angażował się w propagowanie aktywności sportowej wśród żołnierzy. Walczył też na zawodowych ringach wyzwolonej Europy, m.in. w Belgii i we Francji.
W 1946 r. wciąż popularny „Teddy” wrócił do kraju. Nadal próbował swoich sił na ringu – tego samego roku został mistrzem swojej kategorii wagowej. Z czasem jednak przeżycia wojenne, a przede wszystkim wycieńczenie pięcioletnim pobytem w niemieckich obozach koncentracyjnych, niekorzystnie wpłynęły na jego formę sportową. Tadeusz Pietrzykowski nie chciał jednak rozstawać się ze sportem. W 1959 r. ukończył studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, a później został trenerem sportowym, instruktorem i nauczycielem wychowania fizycznego. Do końca swojej aktywności zawodowej pochłaniała go chęć kształcenia młodzieży. Nie zapomniał również o innej ze swoich pasji – o sztukach plastycznych. Po wojnie uczestniczył w zajęciach na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie jako wolny słuchacz. Dowodem nieprzeciętnego talentu Tadeusza Pietrzykowskiego są prace plastyczne, które tworzył dla swoich znajomych.
***
Gdyby nie wybuch II wojny światowej, być może Tadeusz Pietrzykowski przeszedłby do annałów światowego sportu, zdobywając medale olimpijskie. Niemniej warto podkreślić, że Tadeusz Pietrzykowski, w momencie gdy trafił do Auschwitz, nie był uznawany za największą gwiazdę boksu; większymi osiągnięciami cieszyli się inni więźniowie obozów koncentracyjnych, m.in. Antoni Czortek, olimpijczyk z Berlina, czy wspomniani wcześniej Leen Sanders i Johann Rukeli Trollmann. To jednak właśnie „Teddy” stoczył rekordową liczbę walk i spędził w obozach pięć lat, a mimo to ocalał. Historia jego życia to opowieść o ogromnej sile woli, ale też bezkompromisowym patriotyzmie i odwadze. W powojennej rzeczywistości „Teddy” nie zawsze mógł liczyć na życzliwą pamięć. Tymczasem był sportowcem i patriotą, o którym nie wolno zapomnieć. Wielokrotnie udowodnił, że chęć niesienia innym pomocy jest dla niego priorytetem. Walcząc w ringu o własne życie, nigdy nie zapominał o tym, że jest Polakiem. Nigdy też nie pozostawił swoich współtowarzyszy niewoli w potrzebie.
Polski bohater i wybitny sportowiec zostanie godnie upamiętniony podczas gali „Rocky Boxing Night im. Tadeusza Pietrzykowskiego”. Wydarzenie pod patronatem Muzeum II Wojny Światowej odbędzie się 23 kwietnia br. w budynku Olivia Star w kompleksie Olivia Business Centre w Gdańsku. Transmisja gali będzie dostępna w telewizji. Ponadto 3 września br. do kin trafi film „Mistrz” inspirowany obozową historią „Teddy’ego”. Obraz w reżyserii Macieja Barczewskiego, z Piotrem Głowackim w roli głównej, będzie można zobaczyć w Kinie Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.