"Odwaga, hart ducha i pasja" - Kobiety walczące o niepodległość

"Odwaga, hart ducha i pasja" - Kobiety walczące o niepodległość

Kobiety brały udział w wielu konfliktach zbrojnych na przestrzeni stuleci. Jednak to podczas II wojny światowej ich zaangażowanie było najbardziej widoczne. Kobiece bohaterki walczyły bezpośrednio z okupantem – służyły m.in. jako sanitariuszki, łączniczki, kurierki czy agentki. Poza frontem również mierzyły się z wieloma wyzwaniami – przejmowały obowiązki mężczyzn, zdobywały pieniądze, by wykarmić rodzinę, pomagały osobom narażonym na bezwzględność okupantów. W Międzynarodowy Dzień Kobiet pragniemy oddać cześć wszystkim tym wyjątkowym, dzielnym i niezłomnym kobietom, nieraz bezimiennym. Poznaj losy trzech odważnych Polek – Elżbiety Zahorskiej, Janiny Lewandowskiej oraz Janiny Wasiłojć-Smoleńskiej.

Prekursorka małego sabotażu - Elżbieta Zahorska

Elżbieta Zahorska urodziła się 6 czerwca 1915 r. w Krucicach koło Wiaźmy w guberni smoleńskiej. Jej rodzina w 1918 r. przeniosła się do Polski. Ukończyła kurs w Centrum Wyszkolenia Łączności w Zegrzu i podjęła pracę jako tzw. juzistka (określenie od nazwy aparatów telegraficznych zwanych potocznie Juza) w urzędzie pocztowym w Wilnie. Ponadto studiowała polonistykę na Uniwersytecie im. Stefana Batorego w Wilnie, a następnie na Uniwersytecie Warszawskim.

 

Po agresji III Rzeszy na Polskę we wrześniu 1939 r. brała udział w obronie Warszawy jako telegrafistka i łączniczka. W związku z tą działalnością została aresztowana. Udało jej się uciec z niewoli. Ścigana listem gończym Zahorska została ponownie schwytana – ale i tym razem zbiegła oprawcom; skryła się w Lublinie. Wkrótce jednak wróciła do okupowanej stolicy. Tam dokonała aktu, który uczynił z niej prekursorkę małego sabotażu – zerwała plakat propagandowy „Anglio! Twoje dzieło”. 

 

Za ten czyn została osadzona Pawiaku i skazana na karę śmierci przez rozstrzelanie. Egzekucja Elżbiety Zahorskiej (4 listopada 1939 r.) jest uznawana za pierwszą oficjalną egzekucję przeprowadzoną w okupowanej Warszawie. Wraz z nią, za spoliczkowanie niemieckiego żołnierza, rozstrzelano Eugenię Włodarz. Ostatnie słowa Elżbiety, które wypowiedziała tuż przed śmiercią, brzmiały: „Noch is Polen nicht verloren”, czyli „Jeszcze Polska nie zginęła”. Generał Stefan Rowecki, ówczesny komendant Związku Walki Zbrojnej, pośmiertnie odznaczył ją Krzyżem Walecznych.

Oddana ojczyźnie - "Jachna"

Janina Wasiłojć-Smoleńska urodziła się 7 lutego 1926 r. na Wileńszczyźnie. Z powodu najazdu III Rzeszy na Polskę przerwała naukę w liceum, agresja Sowietów natomiast zmusiła jej rodzinę do opuszczenia domu. Janina kontynuowała jednak naukę na tajnych kompletach i już jako piętnastoletnia dziewczyna utrzymywała się z pracy nauczycielskiej. Po odrzuceniu propozycji zmiany narodowości na białoruską została zwolniona z posady. Nowe zatrudnienie znalazła w urzędzie miasta w Miadziole, gdzie zaangażowała się w działalność niepodległościową Związku Walki Zbrojnej (późniejszej Armii Krajowej). Nie zważając na niebezpieczeństwo, załatwiała dokumenty potrzebne ukrywającym się konspiratorom.

W nocy z 7 na 8 czerwca 1943 r., dzięki ostrzeżeniu przed grożącym jej aresztowaniem, wraz z kilkudziesięcioma innymi osobami udało jej się uciec do lasu. Tam z pomocą przyszli żołnierze por. Antoniego Burzyńskiego „Kmicica” – przedstawiciele pierwszego polskiego oddziału partyzanckiego na Wileńszczyźnie. Janina dołączyła do nich – złożyła przysięgę i przyjęła pseudonim „Jachna”. Przydzielono jej funkcję strzelca, ale pełniła także obowiązki sanitariuszki.

Na przełomie sierpnia i września 1943 r., po ataku sowieckich partyzantów na oddział Burzyńskiego, „Jachna” z częścią ocalałych przedostała się w rodzinne strony. Po kilku tygodniach trafiła do nowo tworzonej 5. Wileńskiej Brygady AK mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Wraz z oddziałem przemierzała wiele kilometrów, dzielnie dźwigając ciężką torbę sanitarną i udzielając natychmiastowej pomocy rannym.

Po zakończeniu II wojny światowej kontynuowała walkę niepodległościową. W 1947 r. została zatrzymana przez funkcjonariuszy aparatu terroru i poddana brutalnemu śledztwu. Sąd komunistyczny skazał ją na podwójną karę śmierci, która w wyniku tzw. amnestii została zamieniona na 15 lat więzienia. Kobieta odsiadywała wyrok w więzieniach w Fordonie i Inowrocławiu.

W 1956 r. została zwolniona. Pobyt w więzieniach sprawił, że podupadła na zdrowiu, ale mimo to nigdy nie straciła pogody ducha. Wyszła za mąż za dawnego dowódcę z konspiracji – Leona Smoleńskiego „Zeusa”. Zamieszkała w Szczecinie, gdzie pracowała jako nauczycielka. Zmarła 5 sierpnia 2010 r. Burzliwe losy, dzielna postawa oraz niezwykłe, osobiste pamiątki sprawiły, że „Jachna” stała się bohaterką komiksu wydanego w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

Odważna i ambitna - Janina Lewandowska

Janina Lewandowska urodziła się 22 kwietnia 1908 r. w Charkowie. Pochodziła z rodziny o silnych patriotycznych i wojskowych tradycjach. Jej ojcem był Józef Dowbor-Muśnicki – generał I Korpusu Polskiego w Rosji oraz dowódca powstania wielkopolskiego. Janina już w jako uczennica gimnazjum zainteresowała się szybownictwem. Pasją zarazili ją ojciec, który zabierał ją na organizowane w podpoznańskich Ławicach zawody lotnicze, a także brat Olgierd – oficer 3. Pułku Lotniczego.

W 1930 r., w wieku 22 lat, jako pierwsza kobieta w Europie wykonała skok spadochronowy z wysokości 5 km. W tym samym roku rozpoczęła kurs latania szybowcem w Żabowie koło Piły. Następnie, w 1936 r., ukończyła prestiżową Wyższą Szkołę Pilotażu, uzyskując dyplom pilota motorowego. W tym samym czasie wstąpiła do Aeroklubu Poznańskiego, gdzie otrzymała licencję pilota sportowego. Latem 1939 r. wyszła za mąż za pilota Mieczysława Lewandowskiego. Jej sukcesy życiowe brutalnie przerwał wybuch wojny.

Już 3 września 1939 r. Janina Lewandowska i pozostali członkowie Aeroklubu Poznańskiego dołączyli do 3. Bazy Lotniczej z Ławicy. 22 września, wraz z innymi lotnikami, została otoczona przez oddziały Armii Czerwonej w okolicach Husiatynia w obwodzie tarnopolskim. Następnie osadzono ją w obozie w Ostaszkowie, gdzie przebywała do listopada 1939 r.

6 grudnia tego samego roku wywieziono ją do Kozielska – wraz z 80 polskimi oficerami. Nieugiętą postawę Lewandowskiej opisał jeden z jeńców, mjr Kazimierz Szczekowski: „Jest tu w obozie lotniczka – dzielna kobieta, już czwarty miesiąc znosi z nami wszelkie trudy i niewygody niewoli – a trzyma się wzorowo”.

20 kwietnia 1940 r., razem z innymi polskimi oficerami, wywieziono ją w nieznanym kierunku. Została zamordowana najprawdopodobniej 22 kwietnia 1940 r., w dniu swoich 32. urodzin – jako jedyna kobieta wśród tysięcy ofiar zbrodni katyńskiej.