emblemat w Misiem Wojtkiem

Miś Wojtek | #M2WSwirtualnie

Kim był miś Wojtek? W jakiej, ważnej dla losów II wojny światowej, bitwie wziął udział? Dziś w ramach naszego cyklu #WirtualnePorankizHistorią przybliżmy Wam losy niezwykłego żołnierza - niedźwiedzia Wojtka. Poniżej znajdziecie tekst dotyczący dzisiejszego tematu oraz kartę z zadaniami. Zachęcamy do zapoznania się z materiałem oraz spędzania czasu z #M2WSwirtualnie!

 

II wojna światowa była dramatycznym i ciemnym doświadczeniem. Ale i wówczas zdarzały się jaśniejsze momenty. Jednym z nich jest historia Wojtka, prawdziwego niedźwiedzia, który – trochę przypadkiem – trafił do polskiego wojska i został żołnierzem. Niedźwiedź na froncie? A jednak.

Historia Wojtka, którą chcemy wam przybliżyć, zaczyna się w kwietniu 1942 roku, kiedy to polscy żołnierze maszerujący z cywilami z Pahlevi w Persji (dziś Iran) do Palestyny spotkali chłopca niosącego małego niedźwiadka syryjskiego (to podgatunek niedźwiedzia brunatnego).

Skąd się tam w ogóle wzięli polscy żołnierze? Krótko mówiąc, przybyli tam ze Związku Sowieckiego. Na mocy układu Sikorski-Majski z 30 lipca 1941 r. (przywracał stosunki dyplomatyczne między Polską a ZSRS oraz stwierdzał, że postanowienia paktu Ribbentrop-Mołotow, którego tajny protokół mówił o podziale ziem polskich między III Rzeszę a Związek Sowiecki, już nie obowiązują) powstała tam polska armia złożona z żołnierzy wypuszczonych z niewoli sowieckiej dzięki amnestii. Dowódcą wojska polskiego mianowano gen. Władysława Andersa, który podczas Kampanii wrześniowej także dostał się do sowieckiej niewoli. Wielu z tych, którzy chcieli wstąpić do Armii Polskiej, nigdy do niej nie dotarło. Zmarli w drodze z głodu, zimna i chorób. Strona polska liczyła, że w powstającej armii znajdzie się co najmniej 200 tys. żołnierzy. Problemem pozostawała kadra oficerska, gdyż do organizowanego wojska nie zgłaszali się oficerowie więzieni wcześniej w sowieckich obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Nikt nie wiedział, gdzie są i dlaczego nie przybywają do punktów zbornych. Sowieci tymczasem konsekwentnie odmawiali odpowiedzi na pytania o los o polskich oficerów, a świat wówczas jeszcze nie wiedział o zbrodni katyńskiej.

Z uwagi na to, że Rosjanie niespecjalnie chcieli pomagać w zaopatrzeniu i uzbrojeniu polskich oddziałów, a interwencje gen. Andersa u zachodnich aliantów nie przyniosły spodziewanych efektów stopniowo narastał konflikt między generałami Sikorskim i Andersem z jednej strony, a Stalinem z drugiej. Postanowiono więc o wyprowadzeniu polskich oddziałów z ZSRS i skierowaniu ich do Iranu. Decyzja ta zapadła po rozmowie Churchilla ze Stalinem, a jej podstawą były m.in. kłopoty Brytyjczyków w Afryce Północnej, gdzie z mocną ofensywą przeciw Anglikom ruszyły niemieckie oddziały gen. Erwina Rommla. W dwóch fazach na Bliski Wschód ewakuowano ok. 115 tysięcy polskich żołnierzy i ludności cywilnej.

Wróćmy do naszego bohatera. Kupiony (według jednej z opowieści) od perskiego chłopca za dwie konserwy, tabliczkę czekolady i garść monet trafił do 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii. Żołnierze go wykarmili i odchowali, co nie było łatwe, bo przecież niedźwiedź szybko rósł i prędko osiągnął 200 kg wagi. Zżył się jednak z żołnierzami i w ramach zabawy siłował się z nimi, a ci z czułością odnosili się do niego. Początkowo żołnierze jakoś dawali sobie radę z potężnym zwierzakiem, ale później - gdy ten już dorósł i zmężniał - nie dawał szans żadnym rywalom w improwizowanych zapasach. Pokonanych lizał po twarzy i nigdy nie zrobił nikomu krzywdy. Zdarzało się, że Wojtek podkradał jedzenie, zrywał suszące się pranie, a samo jego pojawienie się wśród osób nieznających realiów 22. Kompanii wzbudzało przerażenie. Ostatecznie Wojtka oficjalnie wciągnięto na listę członków Kompanii. Tak stał się szeregowcem, a później awansowano go nawet do stopnia kaprala. Niedźwiedzia traktowano z jednej strony jak maskotkę korpusu: mógł spać z żołnierzami w namiocie, jadł z nimi posiłki, uczestniczył w zabawach. Ale prawdą jest też, że obecność Wojtka w jednostce zaopatrywania artylerii była dużym wsparciem dla samych żołnierzy. Podczas bitwy o Monte Cassino, w której Polacy odegrali najważniejszą rolę, gdyż to właśnie żołnierze Armii Andersa zdobyli wzgórze (18 maja 1944 r.) Wojtek nosił skrzynki z amunicją i ciągnął za sobą wózek z zaopatrzeniem. Od tego czasu żołnierze 22. Kompanii zaczęli nosić, jako swój symbol, wizerunek niedźwiedzia z pociskiem w łapach. Żołnierze 2 Korpusu Polskiego (Armii Andersa) walczyli we Włoszech jeszcze przez dłuższy czas. Szlak bojowy zakończyli 21 kwietnia 1945 r. w Bolonii.

Co się stało z Wojtkiem po wojnie? Niedźwiedź wraz z wieloma polskimi żołnierzami został przetransportowany do Szkocji. Trafił do edynburskiego ogrodu zoologicznego, gdzie nie był szczęśliwy. Lata życia wśród ludzi nie pozwalały mu na przystosowanie się do życia wśród innych niedźwiedzi. W szkockim zoo przeżył do 1963 r.

Historia Wojtka była i jest inspiracją dla wielu. Powstały o nim książki, artykuły i inne dzieła nie tylko polskich twórców. Wielu autorów i czytelników ze zdumieniem nadal odkrywa kulisy niezwykłej przyjaźni polskich żołnierzy na Zachodzie z potężnym drapieżnikiem.
 

Karta pracy dostępna > > > TUTAJ
Rozwiązanie zadań dostępne > > > TUTAJ