#DetalNaFotografii Warsztat broni

#DetalNaFotografii Warsztat broni

Na wyposażenie żołnierzy Armii Krajowej składało się uzbrojenie wyprodukowane przed wojną, otrzymane od sojuszników, pozyskane w toku walk z okupantami oraz wytworzone przez konspiracyjne warsztaty produkcyjne. Wyposażenie pochodzące z ostatniego źródła jest szczególnie interesujące. Często są to rodzime prototypy powstałe na bazie istniejących już konstrukcji bądź w wyniku zmysłu konstrukcyjnego partyzantów. W dzisiejszym odcinku cyklu #DetalNaFotografii prezentujemy konspiracyjne warsztaty broni.

 

Jak już informowaliśmy w jednym z artykułów, polscy partyzanci intensywnie pracowali nad różnymi rodzajami broni palnej. W warunkach konspiracyjnych powstały pistolety maszynowe – m.in. błyskawica, kis oraz grot. Co ciekawe, te ostatnie – konstrukcji inż. Stefana Nawrockiego – powstały tylko w dwóch egzemplarzach; jednym z nich posługiwał się Jan Piwnik „Ponury”. Z kolei w rejonie Ostrowca Henryk Strąpoć skonstruował 11 pistoletów maszynowych bechowiec.

W konspiracyjnych warsztatach wytwarzano nie tylko broń palną. Członkowie zgrupowania AK Jana Piwnika „Ponurego” poprzez spawanie różnych elementów produkowali również m.in. miny talerzowe; następnie wykorzystywali je w dywersyjnych i bojowych akcjach przeciwko Niemcom.

Wytwórnie konspiracyjne produkowały również granaty ręczne. Edward Tymoszak „Filip”, który przed wojną pracował jako pirotechnik w wytwórni amunicji nr 2 w Rembertowie pod Warszawą, skonstruował granat zaczepny ET-40 – zwany filipinką. Od czerwca 1940 r. do marca 1944 r. m.in. w jego mieszkaniu przy ul. Batorego w Rembertowie wyprodukowano ok. 240 tys. egzemplarzy tej broni. Korpusem granatu początkowo była ebonitowa puszka o kształcie walca; z czasem zastąpiono ją puszką z blachy stalowej. Granat wypełniano szedytem (czyli produkowanym w warunkach konspiracyjnych materiałem wybuchowym na bazie chloranu potasu), niewielką ilością sproszkowanego trotylu lub brytyjskim plastikiem. Wybuchał w chwili uderzenia o ziemię, gdy iglica poprzez nakłucie spłonki zapalała materiał inicjujący, doprowadzając do eksplozji zgromadzonego wewnątrz ładunku.

Innym granatem ręcznym produkowanym przez warsztaty konspiracyjne była sidolówka (granat zaczepny R-42). Swoją nazwę zawdzięczała korpusowi, który przypominał popularny wówczas środek czyszczący marki Sidol. W Warszawie, Krakowie, Lwowie i Kielcach powstało ok. 350 tys. sztuk sidolówek. Granat został skonstruowany w 1942 r. przez Władysława Pankowskiego – pirotechnika, przed wojną pracującego w wytwórni amunicji nr 1 w forcie Bema w Warszawie. Sidolówka była wypełniona szedytem. Wybuch o czasie zwłoki niespełna 5 sekund powodował zapalnik tarciowy.

W konspiracyjnych warsztatach AK produkowano także miotacze ognia. Spośród kilku wzorów tej osobliwej broni największą popularnością cieszył się tzw. typ K. Miotacze były przeznaczone dla pododdziałów saperskich i miały służyć do niszczenia pojazdów pancernych oraz zwalczania wrogich stanowisk broni ciężkiej. Wykorzystywano je m.in. w trakcie walk ulicznych w Warszawie po wybuchu powstania w sierpniu 1944 r. Trudno oszacować całą liczbę wyprodukowanych egzemplarzy, wiadomo jednak, że np. w warsztacie Antoniego Więckowskiego przy ul. Senatorskiej w Warszawie, aż do rozpoczęcia wspomnianego zrywu, wykonano ok. 400 sztuk tej broni – z czego spora część wpadła w ręce Niemców. Z tego względu w momencie wybuchu powstania żołnierze AK mieli na stanie ok. 30 miotaczy ognia. Wykorzystywano je na najbardziej zagrożonych odcinkach obrony. W składzie Zgrupowania AK ppłk. Jana Szypowskiego „Leśnika” działała nawet kompania miotaczy ognia. Sekcja wzięła udział w walkach na Muranowie i Starym Mieście.

Jak już wspomniano, żołnierze AK wykorzystywali nie tylko broń wyprodukowaną w warunkach konspiracyjnych, ale także uzbrojenie przedwojenne. Na jednej z fotografii znajdujących się w zbiorach Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku uwieczniono partyzanta Witolda Jurczyńskiego „Czajka”, opartego o polski ciężki karabin maszynowy wz. 30 z wyposażenia Wojska Polskiego. Na głowie ma polski hełm wz. 31, a na kieszonce jego munduru widnieje orzełek wykonany w warunkach konspiracyjnych. Zdjęcie powstało na uroczysku Wykus w rejonie Kielc, w czerwcu 1943 r.

 

Jak zatem widać, polscy żołnierze podziemia niepodległościowego wykorzystywali wszelkie możliwości uzyskania odpowiedniego zaopatrzenia w broń. Konspiracyjne warsztaty były tego ważnym elementem. Bez rodzimych konstrukcji i wyprodukowanego po kryjomu uzbrojenia prowadzenie walki partyzanckiej byłoby o wiele trudniejsze, jeśli nie niemożliwe.

Zachęcamy do śledzenia naszych mediów społecznościowych, gdzie w ramach akcji #ArmiaKrajowaM2WŚ będą publikowane kolejne treści z cyklu #DetalNaFotografii.