74. rocznica oswobodzenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof
Rankiem 9 maja 1945 r., do porzuconego przez SS i Wehrmacht KL Stutthof, wkroczyli żołnierze 48. Armii III Frontu Białoruskiego. W chwili zajęcia obozu przez Sowietów znajdowało się w nim około 150 wycieńczonych więźniów, których nie objęła żadna z poprzednich ewakuacji, a także kilkanaście tysięcy cywili ewakuowanych wiosną z Prus Wschodnich i Pomorza.
Jednym z niewielu świadków tamtych wydarzeń był Edmund Szuta, więzień obozu. Jak wspominał: od 4 maja nie było już żadnego apelu i to jedynie świadczyło o naszej „wolności”. Nalotów było kilkanaście czy kilkadziesiąt, z tym że największy i najgroźniejszy był ostatniego dnia wojny – 8 maja. Ja byłem wtedy w bunkrze, blisko drzwi. Strzelała artyleria, samoloty latały nisko i zrzucały bomby małego i średniego kalibru i strzelały z broni pokładowej […] W tych dniach w obozie było tylko 120-150 więźniów, ale były z nami tysiące ludzi cywilnych […] 8 maja o godz. 17.00 zrzucono ulotki – pisane w języku rosyjskim i niemieckim. Mogę jednak przytoczyć z pamięci jej treść: „Żołnierze, zawiadamiamy was, że naczelne dowództwo niemieckich sił zbrojnych podpisało w dniu dzisiejszym bezwarunkową kapitulację i wasz nowy dowódca wzywa was do złożenia broni […] ostrzegamy, że jeśli dzisiaj do godz. 24.00 nie złożycie broni, to ja wydam mojemu wojsku rozkaz przystąpienia do szturmu generalnego”. Ulotki te spadły po bombardowaniu i czekaliśmy w naprężeniu, czy Niemcy skapitulują. Pamiętam, że ostatnie strzały padły o godz. 23.00.
Chorych i potrzebujących pomocy więźniów początkowo umieszczono w szpitalu polowym Armii Czerwonej. Następnie przetransportowano ich do Elbląga, gdzie wielu z nich zatrzymywali i inwigilowali funkcjonariusze NKWD. Zaledwie trzy dni później na terenie obozu Stutthof rozpoczęła działalność komisja powołana przez dowódcę 48. Armii w celu zbadania popełnionych tam zbrodni.
Na zdjęciu teren KL Stutthof po wyzwoleniu. 1945 r. Fotografia ze zbiorów MIIWŚ.