„Wejście w historię” - prezentacja rzeczy osobistych Maksymiliana Kuffla
W kolejnej odsłonie akcji „Wejście w historię” prezentujemy rzeczy osobiste Maksymiliana Kuffla zamordowanego przez Niemców jesienią 1939 r. w Tczewie. Przedmioty, które miał przy sobie w chwili śmierci, zostały zdeponowane przez rodzinę w szklanej szkatułce.
Maksymilian Kuffel (urodzony 12 października 1878 r. w Sierosławiu, zamordowany 27 października 1939 r. w Tczewie) był mistrzem rzeźnickim. Prowadził masarnię oraz sklep wędliniarski przy ulicy Krótkiej 8 w Tczewie. Po agresji Niemiec na Polskę, decyzją władz okupacyjnych, stracił swoje przedsiębiorstwo. Po niedzielnej mszy 10 września został aresztowany i uwięziony na terenie tczewskich koszar. Rozstrzelano go wraz z innymi więźniami 27 października 1939 r. Powodem egzekucji miała być przynależność do Polskiego Związku Zachodniego. Rodzinę zamordowanego, Annę Kuffel z dziećmi: Anną, Maksymilianem i Mieczysławem aresztowano. Między listopadem a grudniem 1939 r., byli przetrzymywani w trudnych warunkach w obozie, zorganizowanym w częściowo zrujnowanym zamku w Gniewie.
W dniu 30 października 1945 r. na terenie koszar przeprowadzano ekshumacje. Maksymilian Kuffel został rozpoznany przez żonę po rzeczach osobistych, które miał przy sobie w chwili śmierci – zegarku z dewizką, złotych okularach z futerałem, różańcu, zapalniczce oraz ubraniu. Rodzina zdeponowała te pamiątki w szklanej szkatułce z krzyżem na wieku. W domu zawsze palono przy niej świecę.
Maksymilian Kuffel był jedną z tysięcy niewinnych polskich ofiar niemieckiego terroru brutalnie eksterminowanych na zajętych przez Niemców terenach Rzeczpospolitej Polskiej już w pierwszych miesiącach okupacji. Szacuje się, że na Pomorzu Gdańskim skala tych mordów do początku 1940 r. sięgnęła około 36–42 tys. osób w ponad 400 miejscowościach przedwojennego województwa pomorskiego. Spośród nich do tej pory udało się ustalić ok. 10 tys. imion i nazwisk.
Dar Barbary Holstein z d. Kozikowskiej oraz Tomasza Kozikowskiego został przekazany do zbiorów Muzeum II wojny Światowej w ramach Ogólnopolskiej Zbiórki Eksponatów. Darczyńcy, mieszkający na stałe w Niemczech, nie mogli być obecni na uroczystości otwarcia ekspozycji. Przygotowali jednak listy, w których wspominają wizytę w Muzeum i dzielą się emocjami towarzyszącymi przekazaniu pamiątek. Znalazły się one w zbiorach placówki zgodnie z wolą córki Maksymiliana Kuffla – śp. Anny Kozikowskiej z d. Kuffel.
Barbara Holstein z d. Kozikowska, wnuczka Maksymiliana Kuffla:
Podczas ekshumacji przeprowadzonej 30 października 1945 roku Anna Kuffel i jej córka Anna Elżbieta rozpoznały zwłoki mojego Dziadka, Maksymiliana Kuffla, urodzonego 12 października 1878 roku w Sierosławiu. Gdy go aresztowano i rozstrzelano, moja mamusia miała zaledwie 14 lat. Była ostatnią osobą, z którą rozmawiał przed śmiercią, w koszarach wojskowych w Tczewie. W obecności strażnika, po raz pierwszy w życiu, usłyszała od swego ojca słowa podziwu: „Nie tylko jest piękna, ale przy tym bardzo mądra”. Mamusia często rozmawiała ze mną i przyjaciółmi rodziny, Państwem Szramka, o szkatułce, w której zabezpieczyła pozostałe, osobiste przedmioty ojca, które miał przy sobie w chwili śmierci.
Jej wielkim życzeniem było, aby po jej śmierci ślad po jej ojcu nie zaginął, aby pamięć o nim została godnie zachowana w polskim muzeum. Mamusia odeszła w marcu tego roku, zasypiając w ramionach swojej córki Katarzyny Szarek, mając 96 lat. Mamusia codziennie modliła się o lepszą, pokojową przyszłość, harmonię i zgodę w rodzinach, a także umiejętność przebaczania.
Po jej śmierci znalazłam małą karteczkę z własnoręcznie przez nią zapisanymi słowami, skierowanymi do jej dzieci, wnuków i prawnuków:
<<bądź takim, co serce ma,
bądź takim, co miłość zna,
bądź takim, co łzy rozumie,
bądź takim, co kochać umie>>.
Kiedy zwróciłam się z zapytaniem do pracowników Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, czy są zainteresowani tragiczną historią mojego dziadka Maksymiliana Kuffla, rozstrzelanego przez pluton egzekucyjny 27 października 1939 roku, otrzymałam wyrazy głębokiego współczucia i zapewnienie, że pamiątki po moim dziadku będą stanowiły ważne uzupełnienie zbiorów Muzeum II Wojny Światowej. Deszczowy czwartek, 23 września tego roku, pozostanie na zawsze w mojej pamięci. Pracownicy Muzeum w Gdańsku, Pani Sołoduszkiewicz i Pan Łukaszun, przyjęli nas z ogromnym szacunkiem i zrozumieniem. Atmosfera spotkania była wyjątkowo serdeczna. Obecny był również mój brat, Tomasz Kozikowski,
i przedstawicielka rodziny Szramka, Pani Katarzyna, która wraz z ojcem Teodorem przez lata opiekowała się moją mamusią. Wierzymy, że nasz podarunek: szkatułka, fotografie i dokumenty, zostaną otoczone należytą opieką w Waszym Muzeum. Cieszymy się, że są one częścią Państwa projektu <<Wejście
w historię>>.
Katarzyna Szramka, przyjaciółka rodziny Kozikowskich:
Pamięć o II wojnie światowej jest w Polsce wciąż żywa, chociaż osób żyjących w tamtych czasach jest wśród nas coraz mniej. Znakami wydarzeń tego okresu są miejsca pamięci o tych, którzy oddali swoje życie, abyśmy mogli żyć w pokoju, którzy bronili swojej godności. To obozy, pomniki, tablice pamiątkowe i muzea. To miejsce, Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, jest świadectwem tamtych czasów. Wprowadza w nastrój zadumy i pokory wobec życia. Dla nas, pokolenia żyjącego w czasach pokoju, które okrucieństwo wojny zna tylko z podręczników, opowieści i filmów, stanowi źródło wiedzy o II wojnie światowej. Daje nam możliwość doświadczenia realnej historii. Pamięć o tragicznych wydarzeniach z okresu niemieckiego nazizmu powinna prowadzić do przyjęcia postawy odpowiedzialności za drugiego człowieka. Po obejrzeniu ekspozycji ogarnął mnie nastrój obawy, aby taka sytuacja już nigdy się nie powtórzyła. Zdałam sobie sprawę, jak wiele, może dla mnie nieistotnych i oczywistych, ale tak naprawdę szalenie ważnych rzeczy, dotychczas nie dostrzegałam w moim życiu. Należy zrobić wszystko, aby nigdy więcej taka tragedia nie miała miejsca, aby człowiek nie upadł tak nisko, jak upadli Niemcy w tamtym czasie. Te słowa zawsze powtarzali moi dziadkowie, którzy przeżyli dwie wojny światowe i widzieli tak wiele tragedii i okrucieństwa. W podobnym tonie wypowiadała się moja sąsiadka, śp. Anna Kozikowska, która jako młoda osoba została boleśnie doświadczona przez wojnę i to już w pierwszych jej dniach. Odkąd pamiętam, w domu Pani Anny stała szklana szkatułka, a w niej przedmioty, które ocalały po jej ojcu Maksymilianie Kufflu. To one pozwoliły Pani Annie Kozikowskiej i jej Mamie zidentyfikować ciało ojca podczas ekshumacji. Dla nas może to tylko tyle, ale dla niej było to aż tyle. Ta niewielka szkatułka z symbolem krzyża miała dla Pani Anny niesamowitą wartość. Przedmioty w niej umieszczone były niczym relikwie. O tym fakcie wspomniał również ksiądz, który wygłosił kazanie podczas mszy pogrzebowej. Był godny podziwu dla głębokiej wiary Pani Anny, miłości do bliskich, pokory wobec życia. Życia, które już w młodości tak boleśnie ją doświadczyło, ale nie odebrało pogody ducha i szacunku dla drugiego człowieka, kimkolwiek by on nie był. Zawsze podczas moich rozmów z Panią Anną Kozikowską, gdy poruszałyśmy temat wojny, martwiła się, co się stanie z pamiątkami po jej Ojcu. Nie chciała, aby dostały się w niepowołane ręce, bo stanowiły dla niej ogromną wartość. Dziś znalazły się w odpowiednim miejscu. Jestem wdzięczna dzieciom Pani Anny Kozikowskiej za to, że miałam zaszczyt towarzyszyć im w ważnym dla nich dniu. 23 września 2021 roku, w trakcie wizyty w Waszym Muzeum, gdy wypełnili wolę zmarłej Mamusi. Pamiątki po zamordowanym Ojcu i Dziadku znalazły się w godnym miejscu i stały się namacalnym dowodem zbrodni wojennej. Wizyta ta była szczególna, towarzyszyły jej ogromne emocje. Udzieliły się one również mnie, osobie postronnej, niedotkniętej tą tragedią. Jednocześnie pragnę podziękować pracownikom muzeum za ciepłe i serdeczne przyjęcie.
Harald Holstein, mąż Barbary Holstein:
Przekazanie pamiątek i historii Dziadka mojej żony do miejscowego muzeum poruszyło mnie do głębi, ponieważ nigdy wcześniej nie zbliżyłem się tak bardzo do okrucieństw i zbrodni popełnionych przez niemieckich żołnierzy w okresie narodowego socjalizmu. Jako Niemiec zostałem serdecznie przyjęty do grona polskiej rodziny mojej żony. Jestem głęboko wstrząśnięty niesprawiedliwością, jakiej dopuszczono się w jej rodzinie w pierwszych dniach II wojny światowej. Choć urodziłem się już po wojnie, zawsze będę miał świadomość winy ówczesnych Niemców. Będzie ona determinować moje serce, moje myślenie i mój szacunek, w każdym spotkaniu z innymi ludźmi. Choć mój głos niewiele się liczy i nic nie może złagodzić wyrządzonej krzywdy, czuję potrzebę przeproszenia Polaków. Jestem wdzięczny, że pozwolono mi przekazać Państwu te dokumenty i pamiątki, aby fakty dotyczące nieludzkiego traktowania, których nie da się wyrazić słowami, mogły zostać udokumentowane i przetworzone jako ostrzeżenie dla przyszłych pokoleń. Dziękuję Państwu za ciepłe przyjęcie w Waszej instytucji i uważam, że ważne jest, abyśmy jako Europejczycy zjednoczyli się w obliczu minionych cierpień i wspólnie kształtowali przyszłość.