„Tygrys do budy” – czyli prasa powstańcza o sposobach walki z czołgami
„Tygrys do budy” stało się popularnym wśród Powstańców hasłem przy zwalczaniu niemieckich czołgów. Od wybuchu 1 sierpnia 1944 r. Powstania Warszawskiego jego uczestnicy musieli wypracować odpowiednią technikę walki, zmagając się jednocześnie z własnymi brakami w uzbrojeniu i w amunicji.
W warunkach konspiracji nie było łatwo zdobyć potrzebną broń i sprzęt. Szczególny problem stanowiła dysproporcja w uzbrojeniu. Niemiecki okupant dysponował szerokim dostępem do czołgów i wozów pancernych oraz do zaplecza frontowego, które w razie potrzeby dostarczało niezbędnej broni i amunicji. Powstańcy mogli jedynie liczyć na to, co udało im się zebrać przed Powstaniem oraz w trakcie walk z Niemcami, a także na zrzuty z alianckich samolotów. W związku z wykorzystywaniem czołgów i wozów bojowych przez okupanta, uczestnicy Powstania wypracowali szczególną taktykę walki. Proponowany sposób pozwalał na skuteczne unieruchamianie czołgów czy innych wozów przy wykorzystaniu łatwiej dostępnych zasobów, jak benzyna, nafta i inne środki chemiczne. Żeby upowszechnić wiedzę o tym, jak przygotować się do walki z ciężkim niemieckim sprzętem, w powstańczej prasie ukazywały się artykuły poświęcone temu zagadnieniu. Szczególnie „Biuletyn Informacyjny”, będący organem prasowym Polskiego Państwa Podziemnego, wydawany od listopada 1939 r. W czasie Powstania Warszawskiego ukazywał się codziennie i informował o sposobach walki z czołgami oraz instruował jak przygotować butelki zapalające. Tytułowy „Tygrys do budy” było hasłem z powstańczych plakatów wyśmiewających niemieckie czołgi ciężkie PzKpfw VI Tiger.
„Biuletyn Informacyjny” już 3 sierpnia instruował, w jaki sposób należy walczyć z czołgami. W artykule zwracano uwagę, żeby nie ostrzeliwać ich z broni ręcznej, gdyż jest to nieskuteczne i marnuje cenną dla Powstańców amunicję. Czołgi należało zwalczać granatami i pociskami zapalającymi, atakując najlepiej od góry, celując w klapę. Pocisk zapalający – butelkę z benzyną, naftą lub mieszaniną obu tych cieczy – należało zapalić przed rzuceniem, jeżeli miała knot. Można było rzucać też niezapalony, ale wówczas w oblany zapalającą cieczą pojazd należało cisnąć jeszcze granaty.
Powstańcza prasa w pierwszych dniach militarnego zrywu rozpoczęła akcje informacyjną, w jaki sposób przygotować butelki samozapalające. Była to konieczność w obliczu ogromnych braków amunicji przeciwczołgowej. Jak podaje autor instruktażu, do produkcji należało wziąć cienkościenną butelkę i wypełnić mieszaniną łatwopalnych cieczy, takich jak np. benzyna, nafta, ropa, denaturat czy aceton. i szczelnie zakręcić zabezpieczając na przykład lakiem lub świecą. Osobno należało sporządzić mieszaninę wybuchową, zawinąć ją w nienamakający papier i przyczepić do butelki z palną cieczą. Tak przygotowany pocisk dawał wynik podobny do granatu „Filipinka” produkowanego w warunkach konspiracyjnych.
Ludność broniła się przed niemieckimi czołgami i innymi pojazdami, budując ochoczo barykady, których nie dało się w łatwy sposób sforsować. Powstańcy wykorzystywali do zwiększenia skuteczności walki także uwarunkowania miejskie, w tym a przykład wąskie ulice, gdzie Niemcom było trudniej manewrować ciężkim sprzętem.
O sukcesach w walce z Niemcami na bieżąco informowała powstańcza prasa. Już 2 sierpnia donoszono w Piśmie Wydziału Propagandy Armii Krajowej, jak chłopcy na barykadach dzielnie zwalczali pojazdy pancerne. Niemcy próbowali osłaniać wozy bojowe nasączonymi wodą płachtami materiału, ale i z tym radzili sobie Powstańcy. Pierwsze uderzenia „Filipinek” zazwyczaj zmiatały wybuchem materiał z pojazdu. Następnymi butelkami z benzyną celowano w gąsienice. Celem było unieruchomienie czołgu czy wozu bojowego. Metoda ta była skuteczna, o czym świadczą informacje w prasie o kolejnych pojazdach niemieckich, które udało się zatrzymać. Jak donosił Dodatek Nadzwyczajny „Biuletynu Informacyjnego” z 2 sierpnia, otrzymano informację o unieruchomieniu 5 niemieckich czołgów w pierwszej dobie Powstania.
Czasami Powstańcom udawało się zdobyć, uruchomić i włączyć do walki niemiecki pojazd. Przykładem niech będzie zdobyty 14 sierpnia przez żołnierzy Zgrupowania „Krybar” niemiecki transporter typu Sd.Kfz.251/3 Ausf.D, należący do Dywizji Pancernej SS Wiking.
Warto wspomnieć, że Niemcy niejednokrotnie dopuszczali się wyjątkowych okrucieństw, wykorzystując schwytanych warszawskich cywili, których podczas ataku na pozycje powstańcze pędzili jako osłonę przed pojazdami. Na szczęście Powstańcy, dzięki celnym strzałom do wroga i precyzyjnym rzutom butelek zapalających, potrafili odbić jeńców i odeprzeć atak niemieckich jednostek.
Przez cały okres Powstania Warszawskiego jego uczestnicy dzięki odwadze i determinacji zadali Niemcom poważne straty. Szacuje się, że w wyniku walk Powstańcy zniszczyli kilkadziesiąt czołgów, dział i wozów opancerzonych, a poważnie uszkodzili ponad 200.