Notacja przeprowadzona z Ludwikiem Skokuniem - fragmenty | #M2WSwirtualnie
Dziś w ramach akcji #M2WSwirtualnie prezentujemy wybrane fragmenty zrealizowanej w dniu 14 września 2010 r. notacji filmowej z Ludwikiem Skokuniem ilustrujące zawieszenie flagi na Kolumnie Zwycięstwa w Berlinie w dniu 2 maja 1945 r. (zbiory Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku).
Ludwik Skokuń urodził się w 1920 r. we wsi Słobódka Janowska (w powiecie trembowelskim województwa tarnopolskiego Kresów Wschodnich II RP. Pochodził z chłopskiej rodziny, jego ojca zamordowali nacjonaliści ukraińscy. 1 maja 1944 r. został powołany do I Armii Wojska Polskiego. Po kilkumiesięcznym przeszkoleniu został skierowany na front. Został dowódcą plutonu zwiadu w 9. Pułku 2. Pomorskiej Brygady Artylerii Haubic. Z brygadą brał udział m.in. w walkach operacji warszawskiej, na Wale Pomorskim, o Kołobrzeg, w obronie wybrzeża Bałtyku i w zdobyciu Berlina. W dniu 2 maja 1945 r. miał swój udział w zatknięciu polskiej flagi na Kolumnie Zwycięstwa w Berlinie. W drodze na front kupił w Sumach na dworcu od pewnej staruszki polskiego orła w koronie. Mimo problemów nosił go do końca wojny. W 1981 r. został odznaczony medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata za ukrywanie rodziny żydowskiej podczas wojny (Majera Lejba Aszkanazego z córką Niusią). Po wojnie osiedlił się w Piławie Dolnej, gdzie założył gospodarstwo rolno – ogrodnicze. Sprowadził tu również swoją rodzinę repatriowaną z Kresów Wschodnich II RP. Pełnił funkcję prezesa Gminnego Koła Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych w Dzierżoniowie. Wyróżniony Medalem za Berlin, Medalem za Odrę, Nysę i Bałtyk, Medalem za Warszawę, Odznaką Grunwaldu i Krzyżem Czynu Zbrojnego za udział w obronie Kresów Wschodnich II RP. Zmarł w sierpniu 2015 r
Transkrypcja nagrania:
Wstąpiliśmy w stronę Berlina, od południa. A kiedy przybyłem, to już było 2 maja [1945 r.], o świcie, słonko świeci jak w maju, piękna pogoda. Zobaczyłem taką wieżę stojącą. Na około asfalt. Fajno, no chyba to będzie rynek. Kolumna Zwycięzców [Kolumna Zwycięstwa w Berlinie]. Tak że z ciekawością… Tutaj ja już sam, bo kolega… On coś z nogą miał do czynienia. Nie mógł tak chodzić. Ja podbiegł i drzwi z lewej strony. Tak pamiętam, patrzę tędy jest ulica prosto, jakby coś nie podobno Reichstag jest tak prosto. Ja się na tą kolumnę zatrzymałem. Ale dopóki dotarłem do tej kolumny, z prawej strony - pamiętam jak dzisiaj - przepływał potok. No i był park nieduży, to drzewa. I ja wszedł do tego parku, stoi autokar. Ja pierwszy raz taki autokar zobaczyłem. No bo niestety takie życie było. Wszedłem do tego autokaru. Macam, plątam palcami i nie wiem za co i po co ja plątam. Człowieku może być mina, na co ci tego. Ale natrafiłem na kluczyk, przekręciłem. Motor mi się włączył, motor mnie… Samochód rusza, pomału. No ja na szczęście widzę, że drzewo i wpadł w grubsze drzewo. Wóz się zatrzymał, ja wyskoczył i przychodzę. Ten kolega, że [co] ze mną tego Niemca spotkał śmieje się do rozduchu [rozpuku]. -Widzisz jaki ty ciekawy. Czemuś nie jechał dalej? -Słuchaj, ja nie wiem co to jest nawet. Jak ja mógł jechać? I w tym autokarze było wszystko. Tam było wyżywienie, tam były poduszki, pierzyny. Porozdzierane, zniszczone, pierze latało. Obuwie, rozmaite ubrania cywilne.
I ja myślę sobie, w kieszeni ja mam taką brudną… To jest nie chusteczka, kawal łacha białego. I wziąłem ten łach, wydarł, nie wiem czy to było prześcieradło, czy co to było niemieckie. Schowałem do kieszeni i idę do tej kolumny. I do tej kolumny jakiś żołnierz, którego nie znam chwyta za klamkę od lewej strony... Tu drzwi z lewa jakieś. Żołnierz szarpie za tą klamkę, nie może się doszarpać. Ja prawą rękę miałem ranioną, która mnie czekała amputacja. Ale ja jako filozof nie chciałem do szpitala, nie chciałem do tej przychodni tymczasowej. Na froncie to nie było leczenie, tylko taki sanitariusz, albo sanitariuszka dała zastrzyk na podtrzymywanie serca. Czy on jest z bez nogi, czy on bez ręki, czy on jest pokaleczony. Ale zastrzyk na podtrzymywanie żeby przytrzymać tego żołnierza, a potem go się będzie leczyło. I ja chwycił z lewą ręką, bo tą prawą mam na bandażu... Bo ona jest nie władna w tej chwili. Raniona w nią... I z nim w te drzwi zaczął siłą z nim… Otworzyliśmy się. Ja mówię: Słuchaj, dam ci biały łach. A on mówi: Dobrze, bo ja byłem w tym autobusie prędzej, ja mam czerwony łach. I biały mam. Mówi do mnie.
Wiecie, ja nie wiem co za żołnierz, z jakiej jednostki. Na pewno taki zwiadowca jak ja. Bo wojska jeszcze nie było pod kolumną drugiego [maja] o świecie. Aż za trzy, cztery godziny dopiero doszły pułki, doszła większa siła. A kiedy Berlin zdobyty. Ja nogi postawił na trzecią stopie w tej kolumnie i nie mogę iść, bo to już ten ciśnie się. Drugi żołnierz, już jest trzeci i wszystko do góry, a tam ciasno. I mnie jeden szturchnął. Ja łokciem… Tak że szturchnął w tą ranę. Zaczęła mnie ta ręka mocno boleć. I ja cofnął się do tylu. Dałem tą białą szmatę. Schodzę na dół, długo nie trwało. Dziesięć, piętnaście minut. Patrzę, wisi flaga biało czerwona na kolumnie. Od strony Reichstagu stałem. Kolumna tutaj, prosta ulica która do tego Reichstagu ciągnęła. Już się wojska zbliżają, prawda. No, ja nie mogę opisać czy ona [flaga] była czysta, czy była z tej mojej szmaty. Chyba tak. Bo ten żołnierz, z którym od… I za nim jakiś drugi, on z tą szmatą poszedł na tą kolumnę i chyba ta szmata, którą ja jemu podał została flagą biało - czerwonym. No i z radością otchnąłem [odetchnąłem] potem, że moja stopa na tej… W centrum Berlina, że ja mógł swoją stopę postawić na schody tej twierdzy.
Przy tym samochodzie i przy tym parku, przy tym potoku, widziałem jak masę wojska niemieckiego szło do niewoli. Prowadzili go ruscy żołnierze, dwójkami. Byli to ludzie zniszczone, brudni, obdarci. Byli ludzie starszy i starzy nawet. Może długo, długo na tym froncie przebywali. Tak mundur mieli zniszczony jak ja. Bo nawet doszło do tego, że mi się marynarka rozlazła. To ja znalazł, czy we wsi, czy na polu, marynarkę niemiecką. I ja ją ubrał, bo było zimno. I ja się bal żeby mnie Polak nie zastrzelił, jak by zobaczył jaką ja miał. I to jeszcze była żółta. To byli jakiś SS-mani, czy coś, w tym mundurze chodzili i ja w niej chodził. Ale jeszcze na kiedy… Ja się próbuję wycofywać z tej kolumny [Kolumny Zwycięstwa] i on mnie pyta ten, ja go nazwę kolegom, bo on nie był moim kolegom frontowym, tylko nie wiem kto. - Czym ja zepnę je do kupy te dwie szmaty biało – czerwone? Żeby jak najprędzej ta flaga powstała. -Czekaj ja mam dużo agrafek. Ja ci dam agrafki. Proszę mi wierzyć. Miałem agrafki, bo miałem tu spodnie rozdarte i agrafką, bo oni mi tak wisiały te drelichowe. I tą agrafką. Miałem więcej w kieszeni. – Na ci [w gwarze wiejskiej - weź].I dąłem mu dwie, czy jedną. On się chwycił ręką i poszedł do góry. I powstała taka. Nie, to ja tej flagi nie wieszałem. Nie lubię mówić, bo mógłbym powiedzieć i zrobić się bohaterem. Tylko ten kolega, ja bym… I twierdzę, że ta biała szmata, którą ja mu podał… On miał czerwoną z tego autokaru… Powstała flaga biało - czerwona.