Narodowy Dzień Pamięci Polaków Ratujących Żydów pod okupacją niemiecką

Narodowy Dzień Pamięci Polaków Ratujących Żydów pod okupacją niemiecką

Narażając własne życie, nie godzili się bestialstwo. Polacy, którzy ukrywali Żydów podczas II wojny światowej, podejmowali ogromne ryzyko. Wielu z nich zapłaciło za swoją postawę najwyższą cenę. Obchodzony 24 marca Narodowy Dzień Pamięci Polaków Ratujących Żydów pod okupacją niemiecką utrwala moralne zwycięstwo polskich bohaterów, którzy potrafili przeciwstawić się niemieckiemu terrorowi i wyciągnąć pomocną dłoń do ofiar, bez względu na możliwe koszty.

 

Systemowy antysemityzm był jednym z filarów niemieckiego narodowego socjalizmu. Zbrodnicza ideologia przybrała na sile po 1939 r., osiągając wymiar ludobójstwa od 1942 r. wskutek realizacji ustaleń z konferencji w Wannsee (20 I 1942 r.). Machina śmierci, której rdzeń stanowiły niemieckie obozy zagłady, pochłonęła setki tysięcy istnień ludzkich. Holokaust – jedna z największych zbrodni w historii ludzkości – jest przerażającym dziedzictwem opierającym się na rasizmie i przekreśleniu ideałów człowieczeństwa.


Niemcy bezwzględnie wprowadzali na terenach okupowanych własne prawo rasowe. W większych polskich miastach powstały ściśle zamknięte dzielnice żydowskie (getta). De facto był to początek eksterminacji narodu żydowskiego, ponieważ tragiczne warunki bytowe w gettach sprawiały, że stały się one przestrzeniami zagłady. Przed wybuchem II wojny światowej liczba Żydów zamieszkujących tereny Polski mogła sięgać ok. 3,5 mln, co w przybliżeniu przekładało się na 10% ogółu ludności. Ponad 3/4 osób wyznania mojżeszowego mieszkało na terenach miast. Tworzenie dzielnic żydowskich stało się zatem dla Niemców naturalną, relatywnie prostą formą zbrodniczej selekcji i oddzielenia „podludzi” od reszty społeczeństwa.


Wszelka forma wspierania Żydów była karana śmiercią, co dotyczyło zarówno miast, jak i terenów wiejskich. Niemieccy okupanci chcieli w ten bezwzględny sposób ograniczyć jakiekolwiek formy pomocy osobom pochodzenia żydowskiego. Jednak postawa Polaków sprawiła, że nie osiągnęli tego celu. Wsparcie udzielane Żydom miało szeroki wymiar – instytucjonalny i indywidualny, co przyczyniło się do ocalenia tysięcy osób z zagłady.

 


 

Rok 1942 był czasem, w którym prześladowania Żydów zaczęły przybierać formę masowej eksterminacji. Od marca 1942 r. do listopada 1943 r. na terenie Generalnego Gubernatorstwa trwała zbrodnicza akcja „Reinhardt”, której ostatecznym celem było uśmiercanie Żydów w komorach gazowych Treblinki, Sobiboru, Majdanka i Bełżca. Akty ludobójstwa, które pochłonęły co najmniej 1,5 mln osób, były poprzedzone likwidacją dzielnic żydowskich, w tym warszawskiego getta. Przedstawiciele polskich władz podziemnych i elit nie pozostali obojętni wobec tych tragicznych wydarzeń, zwłaszcza w przypadku działań okupantów w stolicy.

 

Na początku sierpnia 1942 r. opublikowano słynny „Protest!” – ulotkę w formie plakatu, która była kolportowana w nakładzie 5 tys. egzemplarzy i stanowiła radykalny sprzeciw wobec działań Niemców. Autorką „Protestu!”, sygnowanego przez Front Odrodzenia Polski, była Zofia Kossak. Za słowami przyszły czyny, m.in. wspierano Żydów, którzy postanowili uciec z getta na stronę „aryjską”. We wrześniu 1942 r., z inicjatywy Zofii Kossak, powstał Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom, przekształcony później w Radę Pomocy Żydom „Żegota”, w skład której wchodzili też reprezentanci Polskiego Państwa Podziemnego. Formalnie rada podlegała Delegaturze Rządu RP na Kraj. Jej działalność nie ograniczała się wyłącznie do Warszawy; istniały też Rady Okręgowe w Krakowie i Lwowie. Przedstawiciele „Żegoty” nawiązywali kontakty umożliwiające Żydom ucieczkę z zamkniętych dzielnic, m.in. poprzez fałszowanie dokumentów i korumpowanie niemieckich funkcjonariuszy. W sierpniu 1943 r. powołano Referat Dziecięcy „Żegoty”, na czele którego stanęła Irena Sendlerowa. Poprzez ukrywanie w placówkach opiekuńczych i u osób prywatnych udało się ocalić życie setek dzieci. Ocenia się, że działająca do 1945 „Żegota” pozwoliła przeżyć koszmar niemieckiej okupacji kilkunastu tysiącom Żydów. Trzeba podkreślić, że działalność rady była fenomenem w skali świata – Polska jako jedyny kraj oficjalnie uznała walkę z niemieckim antysemityzmem za jeden z głównych celów politycznych.


Ogromną rolę w wyjawieniu prawdy o poczynaniach niemieckich zbrodniach na Żydach odegrał Jan Karski, pracownik Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej. Jego misja i wyjazd do Londynu oraz przedłożenie słynnego już „Raportu” odbiły się szerokim echem na Zachodzie. Zmasowana akcja polskiej dyplomacji przyniosła efekty w postaci mobilizacji opinii publicznej krajów anglosaskich. Uruchomiono zbiórki funduszy, które były później przerzucane przez kurierów drogą powietrzną. Mimo licznych trudności, była to ważna forma wsparcia, która trafiała do ukrywających się Żydów aż do końca wojny.


Inne działania odgórne podejmowane przez Polskie Państwo Podziemne odejmowały m.in. powołanie w Biurze Informacji i Propagandy KG AK specjalnego referatu ds. mniejszości narodowych. Zajmował się on systematyzacją i gromadzeniem informacji odnośnie do sytuacji Żydów w Generalnym Gubernatorstwie. Wsparcie moralne płynęło też ze strony Armii Krajowej, w szeregach której służyło wielu żołnierzy pochodzenia żydowskiego. Wydawanie Żydów niemieckim okupantom uznano za przejaw kolaboracji, którą karano śmiercią. Powstanie w getcie warszawskim w 1943 r. było aktywnie wspierane militarnie przez polskie organizacje podziemne. Z kolei podczas Powstania Warszawskiego oddziały AK uwolniły Żydów z więzienia przy ul. Gęsiej.


Równie ważne były postawy ogółu społeczeństwa polskiego i oddolne inicjatywy wielu Polaków, którzy nie zamykali oczu na tragedię narodu żydowskiego. Działania, które planowano odgórnie, często nie mogłyby zakończyć się powodzeniem, gdyby nie przychylność polskich obywateli. Nie bacząc na niemieckie represje, dostarczali oni wszechstronną pomoc, m.in. w zakresie legalizacji pobytu po „aryjskiej” stronie miasta, przekazywania środków materialnych, leków czy zapewnienia lokali mieszkalnych. Nazwiska niektórych Polaków, jak Irena Sendlerowa, Rudolf Weigl czy Tadeusz Pankiewicz, są znane na całym świecie jako godne podziwu przykłady bezinteresownego poświęcenia. Warto jednak podkreślić, że często bohaterskie czyny nie doczekały się upamiętnienia.

 


 

O poświęceniu Polaków, którzy czynnie sprzeciwiali się zagładzie Żydów, należy mówić jak najczęściej. Jest to szczególnie ważne wobec podejmowanych na Zachodzie prób relatywizowania odpowiedzialności Niemców za zbrodnie Holokaustu i tworzenia teorii o „polskim antysemityzmie”. Zresztą obecnie takie krzywdzące opinie są powielane również w zakłamanej rosyjskiej narracji pseudohistorycznej odnoszącej się do II wojny światowej. Nie uwzględnia ona ani obiektywnych faktów ustalonych przez niezależnych historyków, ani relacji ocalonych z Zagłady, ani istniejących dokumentów. Tymczasem z danych opublikowanych przez izraelski Instytut Yad Vashem w styczniu 2022 r. wynika, że łączna liczba osób, które otrzymały tytuł Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata, przekracza 28 tys. W tej grupie najliczniejsi są Polacy (7232), stanowiąc ponad 1/4 ogółu uhonorowanych. Należy podkreślić, że nie jest to ani pełna, ani nawet orientacyjna liczba wszystkich Polaków, którzy ratowali Żydów od zagłady. Wielu z nich na zawsze pozostanie anonimowych. Ocenia się, że tylko na samym Podkarpaciu, skąd pochodziła zamordowana przez Niemców rodzina Ulmów, około 1600 polskich obywateli udzieliło schronienia Żydom; niemieccy okupanci zgładzili około 200 osób z tej grupy.

 


 

Narodowy Dzień Pamięci Polaków Ratujących Żydów pod okupacją niemiecką jest obchodzony w Polsce od pięciu lat. Inicjatorem jego ustanowienia – w celu upamiętnienia bohaterskiej postawy i tragedii rodziny Ulmów z Markowej nieopodal Łańcuta – był prezydent RP Andrzej Duda. 24 marca 1944 r. Niemcy rozstrzelali ośmioosobową polską rodzinę, która przez kilkanaście miesięcy ukrywała ośmioro Żydów. Byli to: Saul Goldman z synami Baruchem, Mechelem, Joachimem i Mojżeszem oraz sąsiadki Ulmów z Markowej – Gołda Grünfeld i Lea Didner, córki Chaima Goldmana – krewnego wspomnianego wyżej Saula. Lea ukrywała się wraz z małą córeczką o imieniu Reszla. Po ujawnieniu kryjówki na rozkaz por. żandarmerii Elierta Diekena, który dowodził akcją, Żydzi zostali natychmiast zgładzeni. Później niemiecki oprawca polecił zamordować również Wiktorię i Józefa Ulmów, a także pięcioro ich dzieci; wraz z nimi zabito też nienarodzone dziecko Wiktorii.

 

Męczeńska śmierć całej rodziny Ulmów stała się symbolem poświęcenia polskiego społeczeństwa wobec prześladowanych Żydów. W 1995 r. Wiktoria i Józef Ulmowie zostali zaliczeni do grona Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, a w 2010 r. – uhonorowani pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. W 2003 r. rozpoczął się proces beatyfikacyjny rodziny z Markowej. Wedle zapowiedzi Stolicy Apostolskiej ma się on zakończyć jesienią 2023 r.


Eliert Dieken, oprawca i faktyczny zabójca Ulmów, nie poniósł kary za swoje zbrodnie. We wrześniu 1944 r., a więc już po dokonaniu zbrodni w Markowej, jego mocodawcy awansowali go na stopień porucznika. Po zakończeniu II wojny światowej Dieken powrócił do rodzinnego Esens w Dolnej Saksonii, gdzie wiódł spokojne życie. Co prawda, poddano go procesowi denazyfikacji, lecz było to postępowanie bardzo pobieżne. Ponieważ formalnie nie należał do NSDAP, uznano, że nie ma podstaw, by określać go jako nazistę. Komisja aliancka uznała też, że może pełnić służbę w policji. Niemiecki zbrodniarz wojenny zmarł w 1960 r., ciesząc się opinią szanowanego obywatela.