- Mają nie mniejsze zasługi niż Marynarka Wojenna, a ich rola jest mało doceniana - mówi w audycji dr Marcin Westphal, Kierownik Działu Zbiorów Muzeum II Wojny Światowej. - Statki handlowe pływające w konwojach czasami miały eskortę czasami nie miały. Nie było osłony z powietrza. Początkowo w ogóle nie były uzbrojone, w późniejszym okresie było to słabe uzbrojenie. A niemieckie okręty podwodne czy samoloty atakowały głównie jednostki handlowe. To była wojna o tonaż. Trzeba było zatopić jak najwięcej statków z towarami lub pustych, które służyły do przewozu towarów, żeby zagłodzić Wielką Brytanię.
- Turyści z zagranicy od razu kojarzą fakty i mówią, że dzięki konwojom uratowaliśmy ich życie. Mniej znają działalność polskich okrętów, które natomiast świetnie rozpoznają Polacy - dodaje dr Westphal.
Podczas konwojów zakazywano zatrzymywania statków, bo wtedy stawały się one łatwym celem dla Niemców. Polscy marynarze często łamali przepisy i zatrzymywali się, aby ratować rozbitków z innych jednostek. Słynęli też z dobrej kuchni i świetnej atmosfery na statku. A służyli w zagrożeniu ataku torpedami i bombami lotniczymi, walcząc z wysokimi falami, sztormami i zimnem.
W czasie audycji Wojciech Łukaszun z Muzeum II Wojny Światowej prezentuje ubiór marynarzy, który znajduje się na wystawie stałej oraz opisuje hamak, który przechowywany jest w magazynach.