#HistoriaWesterplatte - Armata polowa będąca na wyposażeniu polskiej załogi Westerplatte
Przez dziesięciolecia kwestią nierozstrzygniętą był wzór, a co za tym idzie – kaliber armaty polowej stanowiącej realne wzmocnienie obrońców Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte. Latami najczęściej powtarzano informację, że było to działo kal. 75 mm wz. 02/26 – czyli zmodernizowana rosyjska armata 3-calowa dostosowana w 1926 r. do polskiego standardu amunicji 75 mm. Z czasem badacze zajmujący się tematem obrony Westerplatte zaczęli podnosić kwestię, że na stanie składnicy mogła znajdować się jedna z nielicznych nieprzerobionych wersji armaty wz. 02, która zalegała w magazynach wojskowych do sierpnia 1939 r., a w przededniu wojny została z nich wyciągnięta. Nowe światło w tej sprawie rzuciły coraz liczniejsze archiwalne zdjęcia ukazujące działo z Westerplatte jako trofeum wojenne zdobyte przez Niemców we wrześniu 1939 r. To właśnie dzięki zachowanej ikonografii temat wzoru i kalibru został definitywnie rozwiązany – według specjalistów była to zatem nieprzekalibrowana armata wz. 02, kal. 76,2 mm, a nie – jak wcześniej sądzono – jej zmodernizowana, dużo popularniejsza wersja. To jednak temat jej potencjalnego przetrwania rozpalił już przed laty wyobraźnię poszukiwaczy zabytków oraz badaczy zajmujących się historią Westerplatte. Czy armata istnieje do dziś i jakie najważniejsze wątki są z nią związane? Zapraszamy do lektury dzisiejszego artykułu o historii Westerplatte.
Na Westerplatte w 1939 r. oddelegowano siedmiu żołnierzy z 14. Dywizjonu Artylerii Konnej w Białymstoku, którzy mieli obsługiwać armatę, potajemnie sprowadzoną latem 1939 r. 30 lipca 1939 r. na terenie składnicy pojawili się: kapral nadterminowy Eugeniusz Grabowski, starszy strzelec Wincenty Kłys oraz strzelcy Czesław Dzierzgowski, Czesław Filipkowski, Władysław Jakubiak, Józef Spiżarny oraz Franciszek Żołnik. Każdy z nich posiadał umiejętność obsługi artylerii – w tym wypadku armaty polowej, dla której przygotowano specjalnie zamaskowane stanowisko w zachodniej części półwyspu. Wraz z rozpoczęciem działań wojennych działo raziło ogniem niemieckie pozycje strzeleckie znajdujące się po drugiej stronie kanału portowego w Nowym Porcie. Wedle zachowanych i opublikowanych relacji, po niespełna 30 wystrzałach, polskie stanowisko ogniowe już 1 września 1939 r. zostało wykryte i unieszkodliwione celnym ogniem strony niemieckiej. Uszkodzona armata została opuszczona przez załogę. Niewystrzeloną amunicję, jako potencjalnie niebezpieczną, rozproszono po terenie składnicy, a działo pozostało na swoim stanowisku do końca trwania walk. Po kapitulacji polskiej placówki armata, jako trofeum, została zabrana na pokład okrętu Schleswig-Holstein. Od tej pory była jednym z głównych motywów licznych fotografii wykonanych przez Niemców. Zdobycz oglądał m.in. admirał Erich Reader, dowodzący wówczas niemiecką marynarką wojenną na Bałtyku. Na pokładzie pancernika działo zostało przetransportowane jesienią 1939 r. do Kilonii. Na przełomie 1939 i 1940 r. ustawiono je na dziedzińcu Szkoły Marynarki w Mürwik koło Flensburga. Znajdowało się tam aż do zakończenia wojny w 1945 r. Dalsze losy słynnej armaty pozostają jednak nieznane. Jeszcze w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, staraniem badacza Westerplatte Jacka Żebrowskiego, dawni marynarze z kompani szturmowej odnaleźli lufę potencjalnej polskiej armaty znajdującej się we Flensburgu. Przez kolejne lata wiele osób próbowało sprowadzić zabytek do Polski. Wedle informacji podanych przez Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte lufa armaty od lata 2008 r. miała znajdować się w prywatnych rękach kolekcjonera w Polsce. Czy rzeczywiście lufa, która po latach odnalazła się na terenie Niemiec, pochodziła z polskiej armaty?
Już pobieżna analiza zdjęć ukazujących ten zabytek każe przypuszczać, że jest to zupełnie odmienna konstrukcja, innej armaty. Co ciekawe, kwestia właściwego rozpoznania lufy była podnoszona pod koniec XX w. przez Jacka Żebrowskiego, który uczestniczył w sprowadzeniu jej do Polski. Należy zatem przyjąć, że sama lufa, która znajdowała się przy szkole marynarki w Mürwik, jest pozostałością działa okrętowego pozyskanego z niemieckiego okrętu podwodnego, na co wskazują detale tej konstrukcji. O ile polska armata przetrwała II wojnę światową, najprawdopodobniej znajduje się w nieznanej powszechnie kolekcji prywatnej.
Na zakończenie nasuwa się kilka pytań. Jakie elementy działa trafiły do Polski w 2008 r.? Czy jest to ta sama lufa, która miała znajdować się w Mürwik, i u kogo się ona teraz znajduje? Czy polska armata polowa z Westerplatte kal. 76,2 mm rzeczywiście dotrwała do czasów obecnych i czy nadal znajduje się we Flensburgu?