PSEUDONIM: Zo, Zelma, Sulica
DATA I MIEJSCE URODZENIA: 19.03.1909, Toruń
DATA I MIEJSCE ŚMIERCI: 10.01.2009, Toruń
CECHY SZCZEGÓLNE: inspirująca, niezależna

„Zelma”, „Zo”, „Elizabeth Watson”, „Sulica”, „Elizabeth Kubica” – nieważne, jaki pseudonim w danym czasie nosiła Elżbieta; w każdej roli, w jaką się wcielała, liczyło się wykonanie zadania, pasja i poświęcenie – nawet za najwyższą cenę. Ze zdjęć spogląda zawsze uśmiechnięta, pełna wewnętrznego ciepła, jakby życie samo w sobie sprawiało jej radość i przyjemność. Życie, które nie było dla niej łatwe do samego końca.
Elżbieta Zawacka pochodziła z licznej rodziny. W domu, ze względu na pozycję ojca i jego pracę w administracji, nie można było mówić po polsku. Chodziła do niemieckiej szkoły, gdzie również nie poznała języka polskiego. Tam też była uczestnikiem konfliktów na tle pochodzenia – sugerowano jej, że nie zasługuje na miano Polki. Skąd zatem takie oddanie dla Polski? Może z tego powodu, że wychowywała się w czasach, gdy zawinięcie kanapki w polską gazetę groziło karą? A może dlatego, że była świadkiem końca I wojny światowej i wjazdu gen. Hallera do Torunia?
Nauka sprawiała jej ogromną przyjemność. Na studia zarabiała jako korepetytorka i pracownica poczty. Tytuł magistra obroniła jeszcze w 1935 r., spełniając marzenia o zawodzie nauczycielki. Niestety, jej kariera naukowa została przerwana przez wybuch II wojny światowej. Jeszcze przed jej rozpoczęciem, mając przeczucie, że zbliża się nieuniknione, swoje serce oddała Przysposobieniu Wojskowemu Kobiet (PWK). Nie jest zaskoczeniem, że po ogłoszeniu mobilizacji do wojska w 1939 r. od razu wzięła się do pracy – organizacji placówek pomocy dla wojska i ludności cywilnej. W listopadzie została zaprzysiężona do konspiracyjnej Służby Zwycięstwu Polski – przyszłej Armii Krajowej. Z czasem zaczęła pełnić funkcję szefowej łączności oraz kurierki. W drugiej z tych ról Elżbieta sprawdziła się idealnie – pewność siebie, granicząca wręcz z bezczelnością, pozwalała jej swobodnie podróżować po III Rzeszy i krajach Europy okupowanych przez Niemców. Przenosiła tajne informacje i dokumenty, utrzymując łączność i koordynując działania podziemia. Jej zadaniem było również przewożenie niezbędnych funduszy i sprzętu. W krytycznym momencie Zawacka musiała porzucić funkcję kurierki, była bowiem śledzona. By ocalić życie, wyskoczyła z jadącego pociągu, po czym ukrywała się w oczekiwaniu na nowy przydział zadań.
Przekierowana do wydziału łączności zagranicznej Komendy Głównej AK, została zaangażowana w tworzenie nowej trasy przekazywania poczty na Zachód. Dzięki kontaktom z PWK pomagała rozwijać siatki łączności i budować nowe placówki AK.
Rolę kurierki łączyła z uczestnictwem w tajnym nauczaniu – jako nauczycielka i studentka. Była to dla niej forma kamuflażu, a także odskocznia od stresującej pracy konspiracyjnej i stałego narażenia na niebezpieczeństwo.
Wszystkie stawiane przed nią wyzwania okazały się wstępem do misji, która czekała ją w 1942 r. Została wówczas kandydatką na emisariuszkę do Sztabu Naczelnego Wodza – gen. Władysława Sikorskiego – w Londynie. Jej misją było przekonać wojskowe i polityczne władze na emigracji do usprawnienia łączności z krajem oraz konieczności uregulowania służby kobiet w Wojsku Polskim. Po dwóch próbach dotarła na Wyspy Brytyjskie; po przesłuchaniu przez angielską policję udało jej się dostać do Londynu, a tam natychmiast starała się usprawnić funkcjonowanie sztabu. Spotkanie z gen. Sikorskim jednak nie przebiegło po jej myśli – rozdźwięk między życiem na emigracji a rzeczywistością okupowanej Polski był zbyt duży, aby uczynić współpracę bardziej efektywną. Dzięki jej determinacji udało jednak uregulować służbę wojskową kobiet w Polsce (27 października 1943 r. opublikowano dekret, w którym kobiety miały takie same prawa i obowiązki żołnierskie, co mężczyźni). W Londynie nie czuła się dobrze. Wiedziała, że w kraju jest bardziej potrzebna. We wrześniu 1943 r. wróciła, skacząc ze spadochronem – jako jedyna kobieta spośród 316 Cichociemnych. W Polsce spotkała się z nieprzychylnymi opiniami i zarzutami o przekroczenie kompetencji – było to spowodowane głównie jej bezpośredniością i szczerością podczas rozmów.
W 1944 r. wybuchło powstanie warszawskie, w którym Elżbieta brała udział – jak jednak sama mówiła, był on incydentalny. Dowództwo zrywu nie miało pomysłu na wykorzystanie kurierskich kompetencji Elżbiety. Pomagała nosić broń i opatrywać rannych.
Zakończenie wojny wcale nie przyniosło jej ulgi. Z trudem odnajdywała się w realiach Polski „ludowej”. Widziała, że konspiracja zwrócona przeciwko polskim komunistom i ich sowieckim protektorom nie ma sensu i nie przyniesie żadnego efektu. W końcu została aresztowana przez Urząd Bezpieczeństwa. Wielokrotnie przesłuchiwana, nie zdradziła jednak tajemnic czasów konspiracyjnych. W więzieniu też przeszła operację, po której znacznie częściej chorowała. Przez pobyt za kratami utraciła prawo do wykonywania zawodu nauczyciela. Po amnestii próbowała wrócić do pracy – niestety, bez skutku. Nie mogła znaleźć zatrudnienia, chociaż w toruńskich szkołach potrzebowano nauczycieli. Nie ustawała jednak w swoich wysiłkach. Upór zawiódł ją do Ministerstwa Oświaty, gdzie wymusiła przywrócenie jej prawa do wykonywania zawodu. Po wielu odmowach i próbach w końcu została zatrudniona w toruńskim liceum. Jako nauczycielka była bardzo wymagająca i konsekwentna. Otwarcie wyrażała swoje zdanie i krytykę wobec współpracowników, co nie przysparzało jej wielu przyjaciół. Wróciła też na ścieżkę rozwoju naukowego – zdobyła tytuł doktora na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika, a później – profesora. Od 1965 r. była związana z Wyższą Szkołą Pedagogiczną w Gdańsku, przekształconą w 1970 r. w Uniwersytet Gdański.
Po przejściu na przymusową emeryturę zaangażowała się w budowanie Fundacji „Archiwum Pomorskie AK” i upamiętnianie Polaków działających w konspiracji. Instytucja stała się jej najważniejszym projektem. Jak w całym swoim życiu, tak i tutaj Elżbieta była bardzo wymagająca, kontrolowała wszystko i wszystkich, a zaufaniem obdarzała tylko najbliższych. Zasady, które wprowadziła, nawiązywały do reguł obowiązujących w PWK. Miała duże oczekiwania i jasno rozdzielała zadania. Nie wszyscy byli zadowoleni z wręcz wojskowego reżimu. Mimo wymagającego charakteru potrafiła jednak przekonać do wspólnego działania mnóstwo osób. Fundacja była dla niej tak ważna, że cały swój majątek zapisała właśnie jej. Dzięki inicjatywie Elżbiety w Polsce powstało wiele tablic pamiątkowych, pomników i obelisków poświęconych żołnierzom AK.
Trudno jest znaleźć drugą taką kobietę w historii. Mogłoby się zdawać, że urodziła się po to, by walczyć o Polskę. Można powiedzieć, że jej życie nie wskazuje na to, by koniecznie chciała założyć rodzinę. Ale czy to znaczy, że nie miała takich pragnień? Może jako „Zo” marzyła o romantycznej miłości, a jako „Zelma” snuła wizje o tym, by stać się jak inni żołnierze? Elżbieta Zawacka to nie tylko symbol walki o wolność, ale także kobieta, która niezależnie od okoliczności potrafiła odnaleźć sens i cel w swoim życiu. Były to służba i hołd złożony zarówno Polsce, jak i po prostu innym ludziom.
Wykorzystane publikacje:
Minczykowska K., Cichociemna generał Elżbieta Zawacka „Zo”, Warszawa 2014.
Tekst: Małgorzata Kunert-Krusińska (Biuro Dyrektora)
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
2. Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego, 2007