Wystawie plenerowa na Westerplatte - Bastion

Historia Półwyspu Westerplatte

Bastion

Wolne Miasto Gdańsk

Po zakończeniu I wojny światowej obradująca od stycznia 1919 roku Konferencja Pokojowa w Paryżu powołała do życia Wolne Miasto Gdańsk. Formalnie jego funkcjonowanie regulował Traktat Wersalski z 1919 r. W myśl postanowień traktatu, protektorat nad powstałym Wolnym Miastem miała sprawować Liga Narodów. Konwencja regulująca szczegółowo prawa Polski w Wolnym Mieście. zapewniała Rzeczpospolitej prawo do strefy wolnocłowej w porcie gdańskim, natomiast całe Wolne Miasto miało być objęte polską granicą celną. Rządowi polskiemu miano zagwarantować prawo do korzystania z dróg wodnych, portu, urządzeń portowych, sieci kolejowej, poczty, telefonów i telegrafów, umożliwiających prawidłowe funkcjonowanie obsługi handlowej kraju za pośrednictwem portu Gdańskiego. Gwarancje obejmowały również poszanowanie praw obywatelskich ludności polskiej. Na mocy postanowień traktatu wersalskiego, Polska uzyskała dostęp do portu na terenie Wolnego Miasta Gdańska.

Polski oddział wartowniczy

W czasie wojny polsko – bolszewickiej Polska otrzymywała dostawy sprzętu wojskowego z Francji, Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych, które można było dostarczać tylko drogą morską przez Gdańsk. W lipcu i sierpniu 1920 r. miał miejsce strajk niemieckich robotników portowych, którzy odmówili rozładunku transportów broni.

W świetle tych wydarzeń strona polska rozpoczęła akcję dyplomatyczną i uzyskała zgodę przedstawiciela Ligi Narodów w Gdańsku, Reginalda Towera oraz dowódcy wojsk sprzymierzonych Richarda Hackinga, na sprowadzenie do Gdańska polskiego oddziału wojskowego do ochrony transportów broni dla Polski. Oddział przybył do Gdańska we wrześniu 1920 r., w liczbie 60 żołnierzy i został ulokowany w starych koszarach w Nowym Porcie. Fakt ten spotkał się ze sprzeciwem władz gdańskich. 
W dniu 22 czerwca 1921 r., Liga Narodów uznała prawo Polski do posiadania na terenie Gdańska specjalnego miejsca przeznaczonego do przeładunku materiałów wojskowych oraz utrzymywania w celu ochrony tego miejsca, niewielkiego oddziału wartowniczego. Nie sprecyzowano jednak lokalizacji przyszłego miejsca przeładunków. Ustalenie lokalizacji dla polskiej składnicy przeładunkowej napotykało wiele trudności.Komisarz Ligi Narodów w Gdańsku Reginald Hacking, w kwietniu 1922 r., podjął decyzję o lokalizacji polskiej składnicy wojskowej na półwyspie Westerplatte. Dla usprawnienia przeładunku Hacking zalecił wybudowanie basenu portowego. Kosztami budowy miały być obciążone władze polskie i Wolne Miasto Gdańsk. Ta decyzja spotkała się z dezaprobatą władz polskich i gdańskich.

Wybór pada Westerplatte

Brak porozumienia sprawił, iż w grudniu 1922 Rada Ligi Narodów powołała komitet ankietowy, którego zadaniem było znalezienie w Gdańsku miejsca na polską składnicę wojskową. Po przeanalizowaniu wszystkich prawdopodobnych lokalizacji, uznano iż półwysep Westerplatte jest najlepszym miejscem na polską składnicę wojskową. Na tej podstawie w marcu 1924 r., Rada Ligi Narodów podjęła uchwałę o przekazaniu Polsce półwyspu Westerplatte, z przeznaczeniem na miejsce przeładunku, magazynowania i ekspedycji materiałów wojskowych. Na Radzie Portu i Dróg Wodnych spoczął obowiązek wybudowania basenu przeładunkowego i linii kolejowej.

Likwidacja kurortu

Westerplatte było dotychczas zasiedlone przez miejscową ludność oraz polskich urzędników, którzy tymczasowo zajmowali lokale należące do polskiego rządu. Westerplatte funkcjonowało również jako kąpielisko miejskie z nielicznymi pensjonatami, będącymi pozostałością po kurorcie. W tej sytuacji termin przekazania półwyspu stronie polskiej ustalony na marzec 1925 r., był nierealny. Całe przedsięwzięcie spotkało się z krytyką części mieszkańców Gdańska, którzy byli przeciwni likwidacji kąpieliska oraz budowie składnicy, stanowiącej w ich mniemaniu zagrożenie dla miasta.

Przygotowania do budowy Składnicy

Generalnym pełnomocnikiem do spraw budowy składnicy został mianowany kontradmirał Jerzy Zwierkowski. Kwestią priorytetową było wybudowanie nowego basenu portowego oraz magazynów do przechowywania broni, amunicji i materiałów wybuchowych. Niektóre domy mieszkalne, miały stać się koszarami dla oddziału wartowniczego, pozostałe zostały przeznaczone do wyburzenia.

Na lokalizację basenu wybrano zachodnią część półwyspu. Mimo trudności związanych z opóźnieniami w dostawach materiałów budowlanych, budowę Basenu Amunicyjnego ukończono w listopadzie 1925 r. Miał on 10 m głębokości, długość nabrzeża południowo - zachodniego wynosiła 300 m, południowo - wschodniego około 150 m, północno - wschodniego 500, wzdłuż nabrzeży ustawiono 6 dźwigów portowych. W lecie 1925 r., ukończono budowę linii kolejowej prowadzącej do składnicy, połączono nią basen portowy i magazyny amunicyjne. Łącznie wybudowano 22 magazyny.

Przekazanie terenu Westerplatte Polsce

W październiku 1925 r., Rada Portu i Dróg Wodnych podjęła decyzję w sprawie określenia granicy polskiej składnicy na Westerplatte. Przebiegała ona wzdłuż kanału portowego, (bez nabrzeża, które było pod kontrolą Rady Portu i Dróg Wodnych w Gdańsku), do nasady wschodniego mola wejściowego do portu gdańskiego. Stąd dalej wzdłuż plaży Zatoki Gdańskiej i przecinała nasadę półwyspu na wysokości Zakrętu Pięciu Gwizdków. Teren w powyższych granicach liczył 60 ha powierzchni i miał 3,5 km obwodu. Polska otrzymała Westerplatte w wieczystą dzierżawę w dniu 31 października 1925 r.

Rząd polski nie mógł wznosić na terenie składnicy żadnych obiektów o charakterze fortyfikacyjnym. Westerplatte jako obszar wojskowy miał być ogólnie niedostępny, jedynie odpowiednia przepustka umożliwiała wejście na teren składnicy. Na terenie składnicy mogło przebywać maksymalnie 88 polskich żołnierzy w tym 2 oficerów, 20 podoficerów i 66 szeregowych. Pierwszy oddział wartowniczy przybył na Westerplatte w styczniu 1926 r. Po przejęciu terenu składnicy przez władze polskie, nastąpił dalszy rozwój infrastruktury. Wybudowano stację kolejową, studnię artezyjską, stację transformatorową, elektrownię. Z Poczty Polskiej w Gdańsku poprowadzono linię telefoniczną, a następnie zainstalowano telefony we wszystkich obiektach i posterunkach. Teren składnicy od strony kanału portowego ogrodzono murem ceglanym o wysokości 2 m.

Wzrost znaczenia narodowych socjalistów w Gdańsku od 1930 roku

Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotnicza (NSDAP) w pierwszych latach swego funkcjonowania na terenie Wolnego Miasta stanowiła jedynie tło polityczne i nie cieszyła się poparciem gdańszczan. Sytuacja zmieniła się po wyborach do Volkstagu w październiku 1930 r., kiedy to NSDAP uzyskała 12 mandatów i stała się drugą siłą polityczną. W tym samym czasie do Gdańska na polecenie Hitlera przybył Albert Forster, który został gauleiterem partii w Wolnym Mieście Gdańsku. Jego zadaniem było wzmocnienie uzyskanej pozycji NSDAP.

Wizyty kurtuazyjne okrętów niemieckiej marynarki wojennej w Gdańsku

W lipcu 1927 r., przybył do Gdańska niemiecki okręt wojennym „Hessen”. Była to pierwsza niemiecka jednostka wojenna, która przypłynęła do portu gdańskiego od powstania Wolnego Miasta Gdańska. Wizyta miała charakter oficjalny, władze oraz ludność niemiecka Gdańska, witały okręt z wielką radością.

W kolejnych latach niemieckie okręty wojenne wielokrotnie odwiedzały port gdański, demonstrując tym samym stanowisko Niemiec wobec kwestii gdańskiej. W 1930 r. do gdańskiego portu z wizytą wpłynął krążownik niemieckiej floty „Köln”. W okresie od 1934 do 1937 do Gdańska zawinęły między innymi, żaglowiec szkolny „Deutschland”, ciężki krążownik „Admiral Scheer”, krążownik „Leipzig”. Wizyty jednostek niemieckich spotykały się z gorącym przyjęciem, władz gdańskich i żywiołową reakcją niemieckich mieszkańców miasta.

Rozbudowa obiektów obronnych

W lecie 1933 r., dowództwo Polskich Sił Zbrojnych podjęło decyzję o budowie na terenie składnicy budynków wartowniczych oraz koszar. Nowe koszary wraz z wartowniami miały stworzyć pierścień obrony i chronić załogę składnicy przed atakiem. Prace budowlane rozpoczęto w 1933 r., a zakończono w 1936 r. Całe przedsięwzięcie miało charakter tajny.

Służba w Wojskowej Składnicy na Westerplatte w okresie 1934-1936 przebiegała stosunkowo spokojnie. Stosunek władz miasta do załogi, jak i relacje żołnierzy z mieszkańcami Gdańska były poprawne. Nie notowano aktów przemocy.

Westerplatte w pogotowiu

Wiosną 1939 r. w obliczu zbliżającej się konfrontacji w Wojskowej Składnicy Tranzytowej zarządzono stan pogotowia i rozpoczęto przygotowania do obrony. Wprowadzono system alarmowy w razie ataku, całkowite zaciemnienie terenu w porze nocnej, szczegółową kontrolę pociągów wjeżdżających na teren składnicy, dozbrajano stanowiska ogniowe, sprawdzano linie telefoniczne, rozstawiano zasieki, usuwano nadmiar zadrzewienia na liniach ostrzału karabinów maszynowych.

Wizyta pancernika szkolnego „Schleswig-Holstein” w Gdańsku.

Pod pretekstem kurtuazyjnej wizyty 25 sierpnia 1939 r., wpłynął do portu gdańskiego pancernik szkolny „Schleswig-Holstein”. Został on przywitany przez mieszkańców miasta z wielką euforią. Okręt zacumowano koło Spichrzów Solnych, dokładnie naprzeciw Westerplatte. Dowództwo okrętu wzięło udział w uroczystościach, upamiętniających poległych marynarzy z krążownika „Magdeburg”. Miały miejsce oficjalne spotkania z władzami Gdańska, jak również z przedstawicielstwem władz polskich. Nic jeszcze nie wskazywało na prawdziwy cel wizyty niemieckiej jednostki wojennej.

Pancernik „Schleswig-Holstein” był jednostką szkolną, której uzbrojenie podstawowe składało się z ciężkich dział kalibru 280 mm (4 działa), dodatkowo posiadał artylerię średnią o kalibrze 150 mm (10 dział) oraz wzmocnioną artylerię przeciwlotniczą kalibru 88 mm (4 działa). Na okręcie przebywało 596 osób załogi, 175 kadetów i 60 żołnierzy obsługujących wspomnianą artylerię przeciwlotniczą. Pod pokładem pancernika znajdowała sie Kompania Szturmowa w liczbie 225 żołnierzy, która brała udział w zajęciu Kłajpedy, a na pancernik został zaokrętowana w czasie rejsu do Gdańska.

Przedłużająca się pod pretekstem uzupełnienia paliwa wizyta „Schleswiga-Holsteina”, wzbudziła niepokój władz polskich. Napięta atmosfera była również wśród załogi Westerplatte. Poczynania oddziałów gdańskich i załogi pancernika nie pozostawiały złudzeń, załoga Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte stała w obliczu rychłego ataku.

Obrona Westerplatte

Wojna

W piątek 1 września 1939 roku, jeszcze przed wschodem słońca, o godzinie 4.47 komandor Gustav Kleikamp, dowódca okrętu szkolnego Kriegsmarine „Schleswig-Holstein”, kotwiczącego w kanale portowym na wysokości Twierdzy Wisłoujście, wydał rozkaz otwarcia ognia z dział artylerii głównej, średniej i lekkiej okrętu w kierunku Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte. Minutę później zabrzmiały pierwsze salwy dział okrętowych, chwilę później do ostrzału dołączyły działka przeciwlotnicze o kalibrze 20 mm. Pociski spadały na południowo-wschodnią część półwyspu. Celem trwającej około 7 minut kanonady było zniszczenie części muru składnicy, który na tym odcinku stanowił przeszkodę dla atakującej Kompanii Szturmowej Kriegsmarine, dowodzonej przez porucznika Wilhelma Henningsena. W kierunku składnicy strzelać zaczęły również karabiny maszynowe rozlokowane wcześniej, po drugiej stronie kanału portowego, na przeciwko Westerplatte.

Atak odparty

Załoga składnicy, mimo utrzymywanej gotowości bojowej, została częściowo zaskoczona gwałtownym i bardzo silnym ogniem niemieckim. Major Henryk Sucharski rozkazał ogłoszenie alarmu bojowego. Żołnierze w pośpiechu obsadzali przygotowane pozycje obronne. Kiedy, w chwilę po ustaniu ostrzału pancernika do ataku ruszyła niemiecka piechota, polscy obrońcy byli już na swoich stanowiskach. Główny ciężar natarcia wychodzącego od nasady półwyspu, przyjęły na siebie placówki: „Fort”, „Prom” i „Wał”, a także Wartownia nr 2. Pozostałe polskie punkty oporu nie znalazły się na głównym kierunku niemieckiego natarcia. Były one jednak ostrzeliwane przez ciężkie karabiny maszynowe wroga, rozlokowane w budynkach po drugiej stronie kanału portowego, w Nowym Porcie. 
Skuteczny, flankujący ogień polskiej ciężkiej i ręcznej broni maszynowej, wspartej później przez moździerze, zadał nacierającym niemieckim plutonom poważne straty. Niemcy mieli wielu rannych i zabitych i mimo kilkakrotnie ponawianego silnego wsparcia artyleryjskiego z pancernika „Schleswig-Holstein”, nie byli w stanie przełamać polskiej linii obrony i zostali zmuszeni do wycofania się na pozycje wyjściowe. Tego dnia o godzinie 8.55 Niemcy przypuścili jeszcze jeden szturm – tym razem byli jednak ostrożniejsi, posuwali się wolniej, lepiej wykorzystując osłony terenowe. Nie uchroniło to ich przed stratami - natarcie załamało się w ogniu broni maszynowej Wartowni nr 1, nr 2 i nr 5, a także placówek: „Wał”, „Fort” i „sierżanta Deika”. Oddziały niemieckie ponownie cofnęły się i okopały na wysokości Mewiego Szańca.

Bilans pierwszego dnia

Pierwszy dzień obrony dobiegał końca, polscy żołnierze nie ulegli przeważającemu pod każdym względem wrogowi. Chociaż ponieśli straty (4 zabitych i 4 rannych) i wycofali się z placówek „Wał” i „Prom”, a także stracili uszkodzoną w wyniku ostrzału z pancernika „Schleswig-Holstein”, jedyną armatę kalibru 75 mm (która celnie raziła gniazda niemieckich karabinów maszynowych strzelających z Nowego Portu) to jednak wypełnili swoje najważniejsze zadanie. Utrzymali się przez 12 godzin, byli zmęczeni, ale zdolni do dalszej walki do chwili rychłego - jak sądzili - nadejścia odsieczy.

Nalot

Drugi dzień obrony zaczął się na Westerplatte spokojnie. Nic nie zapowiadało, że będzie to dla załogi Składnicy dzień najcięższej próby. Dopiero około południa weszły do akcji działa artylerii pokładowej pancernika „Schleswig-Holstein”, jednak nie przeciwko Westerplatte, lecz polskim pozycjom w okolicach Gdyni. Polscy żołnierze wykorzystując dłuższy okres spokoju, czyścili i naprawiali broń. Część z nich mogła spożyć ciepły posiłek, jaki podano w koszarach, a ci którzy nie pełnili akurat służby na stanowiskach bojowych mogli się przespać. Obsady Wartowni i placówek czuwały przez cały dzień, nie zauważyły jednak przeprowadzonej przed godziną 15 ewakuacji części ludności cywilnej z Nowego Portu. Była to cisza przed burzą, gdyż Niemcy przygotowywali nalot bombowy na polskie stanowiska obronne. O godzinie 17.30 z lotniska pod Słupskiem wystartowało około 60 bombowców nurkujących Junkers Ju-87B. Samoloty zostały zauważone przez obrońców Składnicy około godziny 18. Po chwili maszyny jedna po drugiej schodziły do lotu nurkowego, rozpoczynając atak z wysokości około 4 tysięcy metrów. Polscy żołnierze szukali ochrony w przygotowanych schronach w pobliżu stanowisk bojowych.

Zbombardowanie Koszar i Wartowni nr 5

Pierwszym obiektem zaatakowanym przez bombowce, początkowo nieskutecznie, były koszary, jednak już kolejne bomby okazały się celne. Pomieszczenia na górnych kondygnacjach koszar zostały mocno zdewastowane, jednakże konstrukcja całego budynku nie została poważnie naruszona.

Bezpośrednie trafienie 500 kilogramową bombą otrzymała Wartownia nr 5, obiekt uległ całkowitemu zniszczeniu. Z całej załogi wartowni przeżyło tylko dwóch ludzi, którzy odnieśli poważne rany. Zniszczeniu uległa także sieć wodociągowa i kuchnia. Od tej pory żołnierze bardzo dotkliwie odczuwali niedostatek wody, wobec niemożności przygotowania ciepłych posiłków pozostał im jedynie suchy prowiant.

W wyniku trwającego około 30 minut nalotu śmierć poniosło 10 obrońców składnicy a 6 odniosło rany. Równie poważny był jego efekt psychologiczny. Dla większości polskich żołnierzy było to bardzo silne i paraliżujące przeżycie, część z nich w pierwszych chwilach po nalocie nie była zdolna do walki. System obrony składnicy był osłabiony i zdezorganizowany. Gdyby Niemcy przystąpili wówczas do szturmu, załoga Westerplatte znalazłaby się w bardzo trudnym położeniu. Atak jednak tego dnia nie nastąpił.

Spodziewając się niemieckiego natarcia mjr Sucharski nakazał spalenie szyfrów i ważniejszej dokumentacji, a następnie postanowił poddać Składnicę. Decyzja o kapitulacji podczas quasi narady wojennej spotkała się ze stanowczym sprzeciwem kpt. Franciszka Dąbrowskiego. Ostatecznie opór był kontynuowany. Noc z 2 na 3 września minęła spokojnie, załoga trwała na swoich pozycjach, szok po nalocie powoli mijał.

Wojna nerwów. 3 - 6 września

Kolejne dni obrony to dla załogi przede wszystkim, utrzymywanie pozycji pod okresowo silnym ogniem przeciwnika. Niemcy w tym czasie wzmacniali swoje siły. Dnia 3 września miała miejsce na Westerplatte jedynie krótka wymiana ognia z broni maszynowej, w godzinach nocnych. W dniu 4 września, w godzinach rannych od strony Zatoki Gdańskiej ostrzał Westerplatte rozpoczął torpedowiec T-196, później przyłączył się do niego trałowiec „Von der Groeben”. Kanonada ta, acz uciążliwa dla obrońców, nie wyrządziła poważniejszych szkód. Również w tym dniu, w okolicach Twierdzy Wisłoujście zajęły pozycje niemieckie ciężkie moździerze. Dzień 5 września zaczął się spokojnie, jednak o godzinie 9 ogień w kierunku Westerplatte otworzyła bateria haubic kalibru 105 mm z okolic Wisłoujścia. Nie spowodował on większych zniszczeń, ani żadnych strat wśród obrońców, był jednak bardzo wyczerpujący dla zmęczonych polskich żołnierzy. Stale pogarszał się też stan rannych, których lekarz Składnicy kpt. Mieczysław Słaby nie miał czym leczyć. Z braku wody, odpowiednich narzędzi chirurgicznych i medykamentów, ranni nie mogli być operowani, zachodziła obawa, że rozwinie się u nich gangrena. 
W nocy z 5 na 6 września Niemcy podjęli próbę podpalenia lasu na Westerplatte, który utrudniał im obserwację i celowanie, a także skutecznie maskował polskie pozycje. W celu wzniecenia ognia wtoczyli na półwysep cysternę z substancją łatwopalną, z zamiarem wysadzenia jej w pobliżu polskiej linii obrony. Jednakże eksplozja cysterny nastąpiła przedwcześnie, nieopodal niemieckich okopów, a spowodowany nią pożar szybko zgasł. Dzień 6 września rozpoczął się systematycznym ostrzałem ciężkich moździerzy z kierunku Wisłoujścia. Nie był on zbyt skuteczny, chociaż jeden z pocisków moździerzowych eksplodował w pobliżu Wartowni nr 2 uszkadzając ją, nie spowodował jednak żadnych strat w ludziach. W budynku koszar ranna została jedna osoba. Po godzinie 15 Niemcy podjęli kolejną próbę podpalenia lasu, wtaczając na Westerplatte tym razem dwie cysterny wypełnione substancją łatwopalną. Obrońcy nie dali się zaskoczyć i otworzyli do nich ogień z ciężkiej broni maszynowej i z działka przeciwpancernego. Cysterny eksplodowały wywołując gwałtowny pożar, który jednak szybko zgasł, nie przynosząc oczekiwanego przez atakujących efektu. Do wieczora i w nocy panował na Westerplatte spokój.

Ostatnie walki

Około godziny 4.30 nad ranem dnia 7 września pancernik „Schleswig-Holstein” otworzył ogień w kierunku Westerplatte, chwilę później rozległy się również strzały ciężkich karabinów maszynowych, rozmieszczonych na wyższych kondygnacjach budynków w Nowym Porcie. O godzinie 5.00 niemiecka piechota posuwając się ostrożnie do przodu przeprowadziła rozpoznanie walką, polskich pozycji. Niemcy zostali zatrzymani ogniem z Wartowni nr 1 i 2, a także z placówek: „Fort”, Bieniasza i Deika. Aby wesprzeć własne oddziały „Schleswig-Holstein” skierował ogień swoich dział na Wartownię nr 2, uszkadzając ją bardzo poważnie i wyłączając z dalszej walki. Około godziny 7.00 Niemcy rozpoczęli wycofywanie się, ubezpieczani przez ogień działek przeciwlotniczych pancernika „Schleswig-Holstein”. Po odejściu własnej piechoty Niemcy jeszcze raz, również nieskutecznie, usiłowali przy pomocy cysterny z ropą podpalić las.

Kapitulacja

Sytuacja obrońców Składnicy była bardzo trudna. W systemie obrony nie funkcjonowały już Wartownie nr 2 i 5, Wartownie nr 1 i 4 były uszkodzone, przybywało rannych, a stan tych, którzy zostali ranieni wcześniej był rozpaczliwy. Brakowało wody, lekarstw, środków opatrunkowych, kurczyły się zapasy żywności. Major Sucharski podjął decyzję o kapitulacji, w oknie budynku koszar została wywieszona biała flaga. Część załogi Westerplatte zgromadziła się przed koszarami na ostatniej zbiórce, a następnie ruszyła do niewoli. Wszystkich zdolnych do marszu polskich żołnierzy odprowadzono pod eskortą w okolice Mewiego Szańca, gdzie zostali poddani rewizji i spisano ich dane. Ranni zostali odwiezieni przez Niemców do gdańskich szpitali. Dowództwo niemieckie obawiając się, że poszczególne obiekty i teren Składnicy zostały przez obrońców zaminowane, zażądało od Polaków osobistego ich przekazania. Później oficerów polskich przewieziono do Hotelu Centralnego zaś podoficerów i szeregowych do tymczasowego więzienia w fortach Biskupiej Górki. Oficerowie zostali 10 września odwiezieni do oflagów, a reszta załogi trafiła 12 września do stalagów.

W czasie bohaterskiej obrony Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte poległo 15 polskich żołnierzy, rannych zostało 26, choć niewykluczone, że było ich więcej. Liczbę zabitych po stronie niemieckiej szacuje się na 50 żołnierzy, rannych określa się na 121. Jednakże i w tym przypadku są to dane niepotwierdzone.

Hitler w Gdańsku i na Westerplatte

19 września 1939 r. do Gdańska przybył z wizytą Adolf Hitler. Podczas triumfalnego przejazdu przez miasto był witany przez jego mieszkańców. 21 września Hitler wizytował teren Westerplatte. Chciał się osobiście przekonać jak wygląda „twierdza”, która przez 7 dni opierała się pancernikowi, oddziałom piechoty, przetrwała nalot bombowców nurkujących i ostrzał ciężkich haubic i moździerzy. Po zapoznaniu się z umocnieniami i terenem Wojskowej Składnicy Tranzytowej, Hitler przeszedł po nabrzeżu, przy którym zacumowany był „Schleswig-Holstein”, z oddali pozdrawiając marynarzy zgromadzonych na pokładzie okrętu. W następnych dniach Hitler odwiedził Sopot i Gdynię.

Niemcy bronią Westerplatte

28 marca 1945 roku pododdziały niemieckiej 73 dywizji piechoty naciskane przez radzieckie jednostki pancerne zostały zmuszone do wycofania się z Nowego Portu na Westerplatte. W ciągu następnych trzech dni oddziały niemieckie toczyły zacięte walki o Westerplatte, odpierając kolejne próby lądowania na półwyspie jednostek radzieckiej 76 dywizji gwardii. Ostatecznie 1 kwietnia 1945 roku resztki wojsk niemieckich opuściły Westerplatte i drogą morską zostały ewakuowane w kierunku wschodnim.

© Muzeum II Wojny Światowej; Autorzy: Bartłomiej Garba, Marcin Westphal